Po raz kolejny w krótkim okresie czasu doszło do napięć między Sebastianem Vettelem oraz Charlesem Leclercem. Para kierowców Ferrari zderzyła się na pierwszym okrążeniu wyścigu o GP Styrii, a pełną odpowiedzialność za to zdarzenie wziął na swoje barki młody Monakijczyk.
Vettel i Leclerc już wcześniej, przy okazji GP Brazylii w roku 2019, zanotowali bratobójczy pojedynek, który zakończył się kolizją obu kierowców Ferrari. Wtedy obaj zapewniali, że wyciągną wnioski z tej sytuacji.
- Będziemy w stanie o tym zapomnieć. Oboje jesteśmy wystarczająco dojrzali. Idziemy dalej, czas na kolejny wyścig - powiedział Vettel, cytowany przez "Motorsport".
ZOBACZ WIDEO: Kolarstwo. Tour de Pologne pierwszym wyścigiem etapowym w sezonie. "Zgłaszają się wielkie nazwiska!"
- Oczywiście, to był zły weekend dla nas. GP Styrii było ciężkie, a przez ten incydent stało się jeszcze cięższe. Na pewno jest to gorzkie doświadczenie, ale zawsze staram się być optymistą. Mamy kolejny wyścig w przyszłym tygodniu. Nie będę musiał długo czekać, by znów usiąść w bolidzie. Oby na Węgrzech było lepiej - dodał Vettel.
Kolizja Leclerca i Vettela w GP Styrii była o tyle problematyczna dla Ferrari, że zespół przygotował na ten wyścig F1 szereg poprawek do modelu SF1000. Nie mógł jednak ocenić tego, w jaki sposób wpłynęły one na zachowanie maszyny, skoro obaj kierowcy odpadli już z walki na pierwszym okrążeniu.
Ferrari ma ogrom problemów na starcie sezonu 2020. Dość powiedzieć, że po GP Styrii zespół spadł na piąte miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1.
Czytaj także:
Mercedes rozwiązał problemy z awariami
Ferrari płonie od środka