Nowy sezon Formuły 1 miał zacząć się w połowie marca, ale Grand Prix Australii zostało odwołane z powodu wykrycia koronawirusa w McLarenie. To wywołało efekt domina. Łącznie odwołanych zostało już osiem tegorocznych rund F1, a na tym zapewne nie koniec.
- Czy jestem w stanie wyobrazić sobie, że poprzez to co dzieje się na świecie, jeśli nie postawimy na agresywne rozwiązania, to dwa zespoły znikną z F1? Tak. Jestem nawet przekonany, że cztery ekipy są zagrożone bankructwem w tej sytuacji - powiedział Zak Brown w rozmowie z BBC Sport.
Słowa szefa McLarena nie są przypadkowe. Zdaniem Amerykanina, Formuła 1 musi w obecnej sytuacji postawić na ostre cięcia wydatków. Zespoły stracą bowiem finansowo wskutek kryzysu wywołanego koronawirusem. Brown jest jednym z orędowników pomysłu, aby od roku 2021 obniżyć limit wydatków. W tej chwili został on ustalony na poziomie 175 mln dolarów.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Sportowcy bez planu na najbliższe dni. "Pełen trening nie ma sensu"
Brown nie jest też przekonany, czy w przypadku bankructw obecnych ekip F1 znajdą się chętni na ich przejęcie. Recesja gospodarcza doprowadzi bowiem do tego, że milionerzy nie będą zainteresowani inwestycjami w tak drogi sport jak F1.
- Dlatego uważam, że może być gorzej. Myślę, że Formuła 1 znalazła się w bardzo delikatnym stanie - dodał Brown.
McLaren, pod dowództwem Browna, stał się pierwszą ekipą F1, która zaczęła zwalniać pracowników z powodu kryzysu wywołanego koronawirusem. W ubiegłym tygodniu wypowiedzenia dostało kilkunastu członków załogi. Ponadto Carlos Sainz i Lando Norris zgodzili się na obniżkę swoich pensji.
Biorąc pod uwagę stan finansów, obecny kryzys najbardziej zagraża dalszym istnieniu takich zespołów jak Williams czy Haas.
Czytaj także:
Robert Kubica o koronawirusie. "Nie znaleźliśmy się nigdy w takiej sytuacji"
Schumacher obawia się setek zwolnień w F1