Wielkie plany Audi dotyczące wejścia do Formuły 1 poprzez przekształcenie zespołu Stake F1 Team w 2026 roku napotykają na poważne przeszkody. Choć wizja niemieckiej dominacji inżynieryjnej jest imponująca, rzeczywistość okazuje się bardziej skomplikowana.
David Croft, komentator Sky Sports, wskazuje na problemy, które dręczą szwajcarski zespół. Zmiany personalne, takie jak odejście dyrektora generalnego Andreasa Seidla i zastąpienie go przez byłego szefa Ferrari, Mattię Binotto, tylko pogłębiają chaos. Dodatkowo, brak stałego szefa zespołu do kwietnia podkreśla brak kierunku w kluczowym momencie.
- Z tego, co słyszymy, transformacja w Audi nie przebiega zbyt sprawnie. Mam nadzieję, że to będzie ich rok, że będą mieli lepsze wyniki niż w poprzednim sezonie (...). Nie wiemy, jak dobry będzie silnik Audi w 2026 roku. Jednak na Audi ciąży presja, aby nie byli zespołem z samego końca stawki - powiedział Croft w Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: Mariusz Pudzianowski negocjuje szokujący transfer do freak-fightów
Jednym z głównych problemów jest lokalizacja zespołu w Hinwil, Szwajcaria. Choć malownicze, miejsce to nie jest atrakcyjne dla potencjalnych pracowników. Wysokie koszty życia i konieczność przeprowadzki całych rodzin stanowią poważne bariery.
- Ogłosili, że potrzebują bazy w Wielkiej Brytanii, aby lepiej wykorzystać talenty inżynierów. Jestem zaskoczony, że nie zrobili tego już dwa lata temu. Nakłonienie ludzi do przeprowadzki do Szwajcarii jest trudne. Inżynierzy nie chcą się zgodzić na życie z dala od rodziny - dodał Croft.
Mimo trudności, Stake F1 Team stara się wprowadzić pozytywne zmiany. Zatrudnienie doświadczonego Nico Hulkenberga oraz obiecującego Gabriela Bortoleto daje nadzieję na lepsze wyniki. Hulkenberg, znany z umiejętności rozwijania samochodów, może okazać się kluczowy dla zespołu.
Audi wydało na zakup Stake F1 Team ok. 600 mln dolarów. Cały projekt, łącznie z przygotowaniem do produkcji własnych siników, ma pochłonąć ok. 1 mld dolarów w ciągu kilku lat.