Pod koniec ubiegłego roku Australia zaczęła walczyć z niespotykanymi wcześniej pożarami. Życie straciło w nich kilkanaście osób. Do tego wielu mieszkańców straciło swój dorobek życia. W ogromnych męczarniach spłonęło również mnóstwo zwierząt.
Obojętny na tę tragedię nie był Lewis Hamilton, który kilka tygodni temu przelał 500 tys. dolarów na konto fundacji wspierającej zwierzęta z zagrożonych terenów. Część środków została też przeznaczona na pomoc strażakom.
Hamilton, tuż przed tegorocznym Grand Prix Australii, prosto z lotniska w Sydney udał się do Nowej Południowej Walii, aby zobaczyć tereny zniszczone przez żywioł.
ZOBACZ WIDEO: Duda niemal wsiadł do bolidu F1. Zobacz jak Kubica prezentuje mu maszynę Alfy Romeo
- Kiedy czytasz o tym lub oglądasz materiał w telewizji, wygląda to przerażająco. Jednak kiedy widzisz z bliska tę dewastację przyrody i ogrom spalonej ziemi, staje się to jeszcze bardziej bolesne - powiedział Hamilton na nagraniu w social mediach.
- Wiedząc, że zginęło w Australii 1,5 mld zwierząt, było dla mnie bardzo ważne, aby wesprzeć ludzi, którzy starają się opiekować tymi, którym udało się przeżyć. Wszystko po to, by uratować kolejne zwierzęta. Dlatego chciałem tu przyjechać, zobaczyć to wszystko. To dla mnie cenne doświadczenie - dodał aktualny mistrz świata Formuły 1.
Hamilton od dawna znany jest z tego, że poświęca sporo uwagi tematom ekologii i ochrony środowiska. Brytyjczyk jakiś czas temu zrezygnował też z jedzenia mięsa i przeszedł na weganizm.
Czytaj także:
Netflix nie płaci fortuny za prawa do serialu o F1
Raikkonen nie wierzy symulatorowi