Paddy Lowe trafił Williamsa przed sezonem 2017 jako osoba, która miała przywrócić dawny blask zespołowi z Grove. Brytyjczyk został nie tylko dyrektorem technicznym ekipy, ale też jej akcjonariuszem. Szefostwo Williamsa było zachwycone, bo Lowe był głównym budowniczym sukcesów Mercedesa w F1 w latach 2014-2016.
Tyle że misja Lowe'a w Williamsie zakończyła się niepowodzeniem. Zbudowane przez niego samochody, FW41 i FW42, okazały się jednym z najgorszych w historii zespołu. Sprowadziło to zasłużony team na samo dno F1.
Czytaj także: Kubica wśród wybitnych Polaków w Davos
- Lowe był w Mercedesie przez kilka lat, po czym przeszedł do Williamsa i nie osiągnął żadnego sukcesu - zauważył Giedo van der Garde w RTL GP.
ZOBACZ WIDEO: F1. Czy w Formule 1 pojawią się nowi Polacy? "Mamy talenty. Wszystko zależy od finansów"
Były kierowca F1 powołał się na przykład Lowe'a nie przypadkowo. Van der Garde sądzi, że Red Bull Racing może popełnić błąd licząc bezustannie na błysk geniuszu Adriana Neweya. Brytyjski inżynier jest obecny w F1 od dziesięcioleci, wielu uważa go za największego eksperta w dziedzinie aerodynamiki. Być może jednak jego czas już minął.
- Przykład Lowe'a pokazuje, że stawianie ciągle na tych samych ludzi na szczycie zespołu może być niebezpieczne. To, czego potrzebujesz w F1, to ciągła rywalizacja, szukanie nowych wyzwań - dodał van der Garde.
Warto przy tym pamiętać, że choć Newey oficjalnie jest dyrektorem technicznym Red Bulla, to ostatnimi czasy odsunął się w bok. 61-latek był pochłonięty m.in. projektem Valkyrie, w który Red Bull zaangażował się wspólnie z Aston Martinem i miał na celu utworzenie nowego samochodu.
Czytaj także: Fernando Alonso rozstał się z McLarenem
- W F1 musisz mieć pewność, że wokół starej gwardii są młodzi ludzie żądni sukcesu. Właśnie to będą musieli teraz zrobić w Red Bullu, upewnić się, że mają takie osoby wokół Neweya - podsumował van der Garde.
Red Bull, za sprawą Neweya, zdominował F1 w latach 2010-2013. Wówczas Sebastian Vettel zdobył cztery tytuły mistrzowskie z rzędu. W tamtym okresie "czerwone byki" wcale nie posiadały najbardziej wydajnego silnika w stawce, ale były w stanie zmiażdżyć konkurencję za sprawą najbardziej efektywnej aerodynamiki.