Sebastian Vettel nie zachwyca w ostatnich miesiącach w Formule 1 i jest to co najmniej delikatne określenie. Niemiec na wygraną w królowej motorsportu czekał ponad rok i odniósł dość przypadkowe zwycięstwo w GP Singapuru. Do tego popełnił szereg błędów i dał się zepchnąć do defensywy Charlesowi Leclercowi. Młody Monakijczyk w zeszłej kampanii wygrał więcej wyścigów, zdobył więcej pole position i zajął wyższą pozycję w klasyfikacji generalnej F1.
Humoru Vettelowi na pewno nie poprawiła deklaracja władz Ferrari, które już w maju 2020 roku chcą podjąć wiążące decyzje pod kątem kolejnej kampanii F1.
Czytaj także: Robert Kubica o przepłakanych nocach i posiadaniu dzieci
- Musimy zobaczyć jego wyniki, dopasowanie do nowego samochodu i jego motywację do dalszych startów w F1 - powiedział o niemieckim kierowcy Mattia Binotto, cytowany przez gpfans.com.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. "Kurczę, co ona zrobiła?". Piotr Małachowski dostał niesamowite wsparcie
- Nie chodzi nam o to, czy Vettel będzie popełniać błędy, czy też nie. Chodzi o to, jaką widzi dla siebie przyszłość, jak my będziemy postrzegać nasz zespół w przyszłości. Ferrari ma tę zaletę, że jest bardzo popularne wśród kierowców. To my jesteśmy w uprzywilejowanej pozycji - dodał szef Ferrari.
Stajnia z Maranello nie będzie mieć większych problemów z zastąpieniem Vettela. Po sezonie 2020 wygasają kontrakty największych gwiazd F1. Z włoskim zespołem od jakiegoś czasu łączony jest Lewis Hamilton (czytaj więcej o tym TUTAJ). Jednak również tacy kierowcy jak Daniel Ricciardo, Valtteri Bottas czy Carlos Sainz nie mieliby problemów z wejściem w buty Vettela.
Czytaj także: Robert Kubica żyłą złota dla BMW
- Początek maja będzie kluczowy. W okolicach GP Hiszpanii chcemy wiedzieć, w którą stronę zmierzamy pod kątem 2021 roku - zapowiedział Binotto.
Ważną umowę z Ferrari do końca 2022 roku posiada Charles Leclerc.