Barw Ferrari w roku 2020 nadal bronić będą Charles Leclerc oraz Sebastian Vettel. Jednak już w minionym sezonie ta dwójka kilka razy starła się na torze, a Niemiec nie najlepiej radził sobie z faktem, że został zepchnięty do defensywy przez 22-latka z Monako.
Dlatego trudno znaleźć argumenty za przedłużeniem kontraktu Vettela z Ferrari. Niemiec jest tego świadom, skoro podjął rozmowy z przedstawicielami McLarena (czytaj więcej o tym TUTAJ).
Czytaj także: Robert Kubica obwinia nie tylko Williamsa, ale i siebie
Fakt jest taki, że Vettelowi trudno będzie znaleźć nowy zespół w F1. Chociażby ze względu na wysoką pensję i cztery tytuły mistrza świata na koncie. Trudno oczekiwać, aby Niemiec zadowolił się jazdą w środku stawki i reprezentowaniem chociażby Alfy Romeo czy Haasa.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Dyskobole wyrzuceni z Diamentowej Ligi. Piotr Małachowski: To bardzo brzydko
- Vettel najpewniej uda się na emeryturę pod koniec 2020 roku. Nie może wrócić do Red Bulla, bo zostałby zmiażdżony przez Verstappena - stwierdził w programie "Top Gear" Eddie Jordan, były właściciel zespołu F1 i uznany inżynier.
Na rękę Vettelowi może być zatem... transfer Lewisa Hamiltona do Ferrari (czytaj więcej o tym TUTAJ). W Mercedesie zwolniłoby się wówczas miejsce, a szefom firmy bez wątpienia spodobałaby się wizja umieszczenia niemieckiego kierowcy za kierownicą.
Czytaj także: Netflix pomógł w promocji Formuły 1
- Jeśli Mercedes zdecyduje się na pozostanie w F1, to Vettel może tam trafić. To byłaby nagroda pocieszenia za utratę Lewisa - ocenił Jordan, który jest ciekaw tego, jak w Ferrari Hamilton radziłby sobie w konfrontacji ze znacznie młodszym Leclercem. - Dla Monakijczyka byłoby to coś wielkiego, gdyby pokonał Hamiltona mając ten sam samochód. Ten chłopak ma potencjał, by być wielkim kierowcą F1 - zauważył Brytyjczyk.