Zwykle w przypadku niebezpiecznego zdarzenia w alei serwisowej winę ponosi zespół, który odpowiada za wypuszczenie kierowcy ze stanowiska w takim momencie, by nie przeszkodzić rywalom. Jednak w przypadku GP Brazylii i Roberta Kubicy sędziowie winą obarczyli krakowianina (czytaj więcej o tym TUTAJ).
Stewardzi uznali, że Williams dał wystarczająco wcześnie zielone światło Kubicy i gdyby ten od razu opuścił swoje stanowisko, to nie doszłoby do niebezpiecznej sytuacji z Maxem Verstappenem.
Jest to o tyle ciekawe, że nagranie z pit-stopu Kubicy pokazuje, że zielone światło pojawiło się w chwili, gdy model FW42 był jeszcze spuszczany z podnośnika. Gdyby Polak ruszył w tym momencie, najpewniej potrąciłby jednego z mechaników Williamsa.
ZOBACZ WIDEO: F1. Robert Kubica o swoich początkach. "Musiałem podkładać poduszki na siedzenie żeby cokolwiek widzieć"
Kubica za wyjechanie tuż pod koła nadjeżdżającego Verstappena otrzymał pięć sekund kary oraz dopisano dwa punkty karne do jego licencji (czytaj więcej o tym TUTAJ).
- Gdyby mi powiedziano wcześniej, że nadjeżdża Verstappen, to bym zareagował. Głównym problemem był przedłużający się pit-stop. One nam wychodziły w tym sezonie. Zostały jednak zmienione pewne części, by wychodziły jeszcze lepiej. Efekt jest taki, że nawet chłopacy tracą zaufanie do tych części - mówił Kubica o incydencie w Eleven Sports.
Nagranie z feralnego pit stopu w zwolnionym tempie.
— DKK (@dkk_skyblueone) November 17, 2019
Zielone światło zapala się, a auto dopiero jest spuszczane z podnośnika. Czyli wg FIA jest przyzwolenie na przejechanie mechanika lub najechanie na podnośnik#F1pl #Kubica #RK88 pic.twitter.com/bHSTOxZbrP