Wysoka moc silnika Ferrari jest od początku roku problemem dla rywali włoskiej ekipy w F1. Kilkukrotnie ze strony Red Bull Racing czy Mercedesa padały oskarżenia, że team z Maranello oszukuje i łamie przepisy techniczne. Z kolei FIA, na wyraźną prośbę Red Bulla, wydała już dwie dyrektywy, które mają wyjaśniać zasady pracy jednostek.
- Chcemy uczciwości w Formule 1. Nie mówimy bowiem o różnicy rzędu 5 KM,a 50 KM - powiedział dziennikowi "Blick" anonimowo jeden z pracowników Hondy, z którego silników korzysta Red Bull.
Czytaj także: Williams pozytywnie zaskoczył w Brazylii
Zmęczony ciągłym oskarżaniem Ferrari o oszustwa jest za to Sebastian Vettel. - Tu nie chodzi o uciszanie kogokolwiek. Myślę, że wrócimy w GP Brazylii do normy, jeśli chodzi o naszą dyspozycję. Pokażemy, że znów jesteśmy w stanie liczyć się w walce o wygrane - powiedział Niemiec.
ZOBACZ WIDEO: F1. Robert Kubica o swoich początkach. "Musiałem podkładać poduszki na siedzenie żeby cokolwiek widzieć"
Ferrari, po wprowadzeniu pierwszej dyrektywy technicznej, zanotowało spadek mocy w GP USA. To sprawiło, że spekulacje na temat możliwego łamania regulaminu przez Włochów przybrały na sile. - Dobrze, że FIA dochodzi do sedna tego, co niedozwolone - powiedział Max Verstappen z Red Bulla.
Dyskusja na temat Ferrari nie podoba się Charlesowi Leclercowi. - To nie moje zadanie, by edukować naszych rywali. W Ferrari wiemy najlepiej, że wszystko jest w porządku i nie zrobiliśmy niczego złego - zapewnił 22-latek.
Czytaj także: Kubica musi szykować się na trudne warunki w Brazylii
Stajnia z Maranello nie zamierza biernie patrzeć na to, jak jest oskarżana o łamanie przepisów. Według "Corriere della Sera", zespół wystąpił do FIA o wyjaśnienie pewnych innowacji w samochodzie Mercedesa. Mowa o elemencie zamontowanym z tyłu konstrukcji, dzięki któremu model W10 miał lepiej dbać o temperaturę opon.
FIA miała zapewnić Ferrari, że tego typu element jest legalny, a to oznacza, że zespół będzie mógł przygotować taką innowację w swoim samochodzie na rok 2020.