F1: oskarżenia rywali irytują szefa Ferrari. "Jak czytam, że oszukujemy, to jest mi wstyd"

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Mattia Binotto
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Mattia Binotto

Temat nielegalnego silnika Ferrari rozgrzewa do czerwoności F1. Włosi wręcz czekają aż któryś z rywali złoży protest w tej sprawie, bo chcą udowodnić swoją niewinność. - Jak czytam takie plotki, to jest mi wstyd - mówi Mattia Binotto, szef Ferrari.

Wydaje się, że kwestią czasu jest aż któryś z rywali w F1 złoży protest przeciwko Ferrari. Konkurencja zarzuca włoskiej ekipie, że korzysta z nieregulaminowego silnika i stąd ma brać się przewaga teamu z Maranello w wydajności. Mattia Binotto wręcz czeka na to, aż ktoś złoży donos do FIA, bo wtedy będzie mógł oczyścić dobre imię ekipy (czytaj więcej o tym TUTAJ).

- Każdy zespół F1 ciężko pracuje, aby zbudować sobie przewagę nad rywalami. My też. Poświęciliśmy sporo czasu, by poprawić nasze silniki, które nie były najlepsze na początku ery hybrydowej w roku 2014. Jeśli jesteśmy na czele, to mamy prawo być z tego dumni - powiedział "Motorsportowi" Binotto.

Czytaj także: Kubica ma prowadzić rozmowy z Alfą Romeo 

- Muszę podkreślić, że jak czytam plotki, w których jest napisane, że Ferrari oszukuje, to jest mi po prostu wstyd. W przeszłości nasi konkurenci mieli przewagę i jakoś nikt nie podnosił argumentu, że mają nieregulaminowy silnik - dodał szef Ferrari.

ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Czy Robert Lewandowski ma szansę na Złotą Piłkę? "Życzę mu tego z całego serca"

Włoch zwrócił uwagę rywalom spod znaku Mercedesa czy Renault, że powinni pracować nad własnymi jednostkami, zamiast szukać problemu w Ferrari. - Gdy mieliśmy jakieś problemy z silnikiem, to poświęcaliśmy całą energię na to, by go rozwiązać. Tak poprawiliśmy nasze maszyny. Dlatego pewne komentarze pod naszym adresem są niesprawiedliwe. Wolałbym ich więcej nie czytać - wyjaśnił Binotto.

Szef Ferrari podkreślił, że jest "zrelaksowany i nie przejmuje się" widmem protestu ze strony konkurencji. - FIA nieprzerwanie analizuje telemetrię, zawsze sprawdza legalność silników z przepisami. Tak jest każdego roku, po każdym wyścigu. Mamy przewagę, ale nie tak dużą jak opisywaliby to nasi rywale. Wypracowaliśmy ją jednak ciężką pracą i jesteśmy z tego bardzo dumni - oświadczył Binotto.

Czytaj także: Kubica czeka na nowe wyzwanie w Austin

Zarzuty rywali względem Ferrari bawią Binotto, który zwraca uwagę na to, że duża moc na prostych wynika z obranej koncepcji aerodynamicznej. Ferrari dysponuje bowiem znacznie mniejszą siłą docisku niż Mercedes czy Red Bull Racing. W efekcie maszyna zachowuje się znacznie gorzej w zakrętach. Widzieliśmy to na początku obecnego sezonu F1. Włosi na pierwszą wygraną w tym roku musieli czekać aż do GP Belgii, które rozegrano 1 września.

Źródło artykułu: