F1: Max Verstappen jest realistą. Jego wygrana na Hockenheim nie zmienia układu sił w F1

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen

Max Verstappen wygrał na Hockenheim drugi wyścig F1 w tym sezonie. Holender nie ma jednak złudzeń co do swoich szans na walkę z kierowcami Mercedesa. - Nadal jesteśmy daleko za nimi - powiedział zawodnik Red Bulla.

Max Verstappen zajmuje w tej chwili trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej F1, tracąc 63 punkty do prowadzącego Lewisa Hamiltona i zaledwie 22 "oczka" do drugiego Valtteriego Bottasa. Holender nie ma jednak złudzeń. Zdaniem kierowcy, jego wygrana na Hockenheim nie świadczy o zmianie układu sił w stawce.

Verstappen jest przekonany, że Red Bullowi nadal daleko do Mercedesa. - "Srebrne strzały" są wciąż zdecydowanie z przodu. Do Lewisa tracę 63 punkty, to więcej niż dwa zwycięstwa. Wykonaliśmy w Niemczech kawał dobrej roboty, ale wciąż mamy przed sobą dużo pracy, żeby choćby zbliżyć się do dominatorów - powiedział portalowi motorsport.com.

Czytaj także: Verstappen popełnił błąd dla dobra widowiska

W normalnych warunkach Mercedes wciąż ma ogromną przewagę nad resztą stawki. Szansą dla Red Bulla są przede wszystkim wyścigi deszczowe oraz uliczne. Tam wszystko może się zdarzyć. - By walczyć o wygraną każdego weekendu, musimy jeszcze sporo poprawić. Na razie cieszymy się z małych sukcesów - dodał Holender.

ZOBACZ WIDEO: Wkurzony Robert Kubica. Wtedy przeklina po włosku

- Musimy przy tym pozostać skoncentrowani. Nie możemy popełniać jakichkolwiek błędów. Wiem, że sam w Niemczech wykręciłem "bączka" i mogę żartować po wyścigu, że zrobiłem to dla kibiców i widowiska. Jednak w tamtym momencie nie było mi do śmiechu, bo jazda na pośredniej oponie w tych warunkach nie była przyjemna - wyjaśnił holenderski kierowca.

Czytaj także: Pierre Gasly nie wyląduje na dywaniku

Verstappen notuje jak na razie świetny sezon. Młody kierowca nie popełnia poważnych błędów i dojeżdża regularnie do mety, gromadząc cenne punkty. Gdyby jego drogą poszedł Pierre Gasly, ekipa Red Bulla miałaby realne szanse na wyprzedzenie Ferrari w klasyfikacji konstruktorów.

Źródło artykułu: