Podczas, gdy Max Verstappen zwyciężył w Grand Prix Niemiec, Pierre Gasly zanotował kolejny katastrofalny wyścig w F1 w tym sezonie. Francuz próbując wyprzedzić Alexandra Albona, wpadł w brytyjsko-tajskiego kierowcę. Zawodnik Red Bulla musiał wycofać się z rywalizacji. Na szczęście dla 23-latka, debiutant z Toro Rosso był w stanie ukończyć wyścig.
- To był niesamowicie szalony dzień. Mieliśmy wszystko: deszczowe opony, przejściówki, wypadki, samochód bezpieczeństwa i dwa pit-stopy w przeciągu pięciu minut. Bardzo dużo się działo. Miałem trochę pecha. Jestem bardzo rozczarowany tym, że nie udało mi się ukończyć rywalizacji. Miałem szansę na dobrą pozycję - powiedział po wyścigu Francuz w Sky Sports.
Czytaj także: Williams cieszy się z punktu Kubicy
Szef ekipy z Milton Keynes nie wyciągnie jednak konsekwencji względem swojego kierowcy za spowodowanie wypadku. Należy bowiem pamiętać, że Red Bull i Toro Rosso należą do tego samego właściciela.
ZOBACZ WIDEO: 2. Bundesliga: Dramatyczna kontuzja Kamińskiego. VfB Stuttgart pokonał Hannover [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Dla Pierre’a to spory cios, bo były momenty, w których radził sobie naprawdę świetnie. Mógł ukończyć wyścig w czołowej piątce, tymczasem znów jest bez punktów. Nie będziemy go jednak karcić za incydent z Albonem. Dobrze, że obaj wyszli z tego cało - powiedział Christian Horner.
Czytaj także: Alfa Romeo złożyła apelacje. Zespół walczy o odzyskanie punktów
Nie da się jednak ukryć, że brak punktów w Niemczech nie pomaga Gasly’emu w walce o pozostanie w Red Bullu. Na Hockenheim trzeci był bowiem kierowca Toro Rosso, Daniił Kwiat, którego wielu ekspertów od dawna widzi u boku Maxa Verstappena w sezonie 2020.
Brak punktów w Niemczech, przy równoczesnej wygranej Verstappena, pogorszył tylko bilans Gasly'ego w Red Bullu. Francuz w tej chwili ma 55 punktów. Jego zespołowy kolega zgromadził ich niemal trzy razy więcej - 162.