Bernie Ecclestone stracił posadę szefa Formuły 1 w roku 2017, po tym jak sprzedał swój biznes firmie Liberty Media. Brytyjczyk rządził F1 przez cztery dekady i w tym czasie dorobił się bliskich relacji z wieloma liderami państw. Chociażby z Władimirem Putinem, z którym podpisał wieloletnią umowę na organizację Grand Prix Rosji.
Wyścig F1 w Soczi zadebiutował w roku 2014, a Putin był do tej pory obecny na każdej jego edycji. Na trybunach zawsze pojawiał się w towarzystwie Ecclestone'a. Brytyjczyka po pożegnaniu z F1 nie ma na każdym Grand Prix, ale do Rosji przylatuje z ogromną chęcią.
Czytaj także: Sponsorzy Sirotkina mówią "dość"
- Gdyby ktoś miał karabin maszynowy i chciał zastrzelić Putina, to stanąłbym przed nim i byłbym w stanie przyjąć kulę za niego. To dobry facet. Nigdy nie zrobił niczego złego. Wręcz przeciwnie, służył wielu ludziom i im pomógł - powiedział Ecclestone na łamach "The Times".
ZOBACZ WIDEO Kubeł zimnej wody wylany na Roberta Kubicę. Mówi o "mniejszej przyjemności"
Dziennikarz "The Times" zapytał zatem Ecclestone o zamach na życie rosyjskiego oficera wywiadu Siergieja Skripala i jego córki w marcu 2018 roku. Doprowadziło to do konfliktu dyplomatycznego pomiędzy Rosją a Wielką Brytanią. Premier Theresa May z tego powodu wydaliła z kraju 23 rosyjskich dyplomatów.
- Putin tego nie zrobił. Jest zbyt zajęty innymi sprawami, by martwić się o takie rzeczy jak zamachy na Rosjan w Wielkiej Brytanii. To plotki robią swoje w tym wszystkim - dodał Ecclestone.
Czytaj także: Red Bull nie boi się odejścia Verstappena
Zdaniem Ecclestone'a, Putin powinien wyznaczać politykę całej Europy. - Chciałbym, aby stał się liderem Europy. Nie mamy wśród polityków nikogo takiego, wiec gorzej nie będzie. Putin zawsze robi to, co zapowiedział. Nie jestem zwolennikiem demokracji. My potrzebujemy dyktatorów. Oni mówią, co zamierzają zrobić, i to robią. W demokracji wszystko gdzieś rozpływa się po drodze - podsumował.