Tegoroczny samochód Haasa nie współpracuje najlepiej z oponami, co przekłada się na słabe wyniki Romaina Grosjeana i Kevina Magnussena. Krytyka spada zwłaszcza na Francuza, na koncie którego znalazły się ledwie dwa punkty. Podaje to w wątpliwość przyszłość Grosjeana w F1.
- Myślę, że nadszedł czas, abyśmy przestali obwiniać opony. Zacznijmy winić samych siebie. Temperatura toru we Francji sięgała 50 st. C, więc sporo można wyciągnąć z samego asfaltu. Nie ma dla nas wymówki, że nie możemy odpowiednio zagrzać opon - powiedział Grosjean na łamach "Motorsportu".
Czytaj także: Szef Haasa może mieć wpływ na losy Kubicy
Grosjean fatalnie spisał się w kwalifikacjach, przez co do wyścigu o Grand Prix Francji ruszał do końca stawki. Na pierwszych metrach został nawet wyprzedzony przez Roberta Kubicę i potrzebował dłuższej chwili, by uporać się ze znacznie wolniejszym samochodem Williamsa.
ZOBACZ WIDEO Hejt na Joannę Jóźwik: "Jeszcze biegasz, czy już tylko celebrytka?"
- Trudno nam zrozumieć balans samochodu. Jednak nie ma dla nas żadnych wymówek. Musimy jeszcze mocniej pracować i upewnić się, że nasz samochód jest bardziej konkurencyjny. Bo we Francji było upalnie i nie możemy winić opon za nasz słaby występ - dodał Grosjean.
Ostatecznie 33-latek nie dojechał do mety Grand Prix Francji. Była to taktyczna zagrywka Haasa, który nakazał swojemu kierowcy zjechanie do alei serwisowej, by oszczędzić silnik. Pozwoli to też na zamontowanie nowej skrzyni biegów w samochodzie Grosjeana przed Grand Prix Francji.
Bilans Haasa w ostatnich tygodniach jest jednak dramatycznie słaby. Zespół zdobył ledwie jeden punkt w trzech wyścigach. - Nasz zespół liczy cztery lata i Francja była najgorszym weekendem w naszej historii. To jest dla mnie dziwne, że mamy samochód, który był w stanie kwalifikować się na siódmym i ósmym miejscu w Australii w pierwszym wyścigu sezonu. Nie pytajcie mnie, co jest grane. Nie wiem - powiedział z kolei Gunther Steiner, szef Haasa.
Sytuacji nie pomaga fakt, że zdaniem Grosjeana… samochód jest dobry w prowadzeniu. - Pytaliśmy go o odczucia. Powiedział, że fajnie się go prowadzi. Pytaliśmy, czy jest podsterowny lub nadsterowny. Stwierdził, że nie. Po prostu jest powolny, nie ma przyczepności - dodał Steiner.
Włoch zapowiedział, że wyzwaniem będzie dla niego wyprowadzenie zespołu z kryzysu. - Nie wpadam w depresję. Złość to też złe słowo. Dla mnie to wyzwanie. Musimy wyjść z tego dołka. Jak masz gorsze chwile, to się nie poddajesz. My tego nie zrobimy. W wyścigach, jeśli po słabych występach odpuszczasz, zostajesz na końcu. Już to powiedziałem chłopakom, że mają więcej pracować, bo siedzimy w gó*nie - podsumował Steiner.
Czytaj także: George Russell minął się z prawdą po GP Francji
Haas w zeszłym roku celował w czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów, ale błędy po stronie Magnussena i Grosjeana doprowadziły do tego, że ekipa z USA musiała zadowolić się piątą pozycją. Plany dotyczące sezonu 2019 były równie ambitne, ale w tej chwili Haas wyprzedza w F1 jedynie Williamsa.
O ile w zeszłym roku, mimo niezadowalających wyników, Haas zachował identyczny skład na kolejną kampanię, o tyle w tym roku szefostwo zespołu może zdecydować się na rewolucję w składzie. Biorąc pod uwagę ogromne możliwości Amerykanów, którzy ściśle współpracują z Ferrari, Haas będzie łakomym kąskiem na rynku transferowym.
Te wasze sportowe profesionálne głupoty.
W każdym dziale jak Czytaj całość