Ferrari może być załamane tym, jak ułożył się początek nowego sezonu F1. Włosi dominowali w zimowych testach w Barcelonie, po czym nie byli w stanie potwierdzić dobrej formy w kolejnych wyścigach F1. W tej chwili na koncie stajni z Maranello nie ma ani jednego zwycięstwa.
Cztery dublety zgarnął za to Mercedes, który zapisał się w historii F1 jako pierwszy zespół z tak świetnym wejściem w nowy sezon. Niemcy mają już 74 punkty przewagi nad głównym rywalem w klasyfikacji konstruktorów.
Czytaj także: Vettel krytyczny względem samego siebie
- Cztery wyścigi i cztery wygrane Mercedesa, do tego brak zwycięstwa Ferrari. Są bardzo mocni. Na pewno mają lepszy samochód niż my. Jednak różnica nie jest tak duża. Wyniki i punkty nie odzwierciedlają prawdziwych możliwości naszej maszyny - skomentował w rozmowie z "Motorsportem" Mattia Binotto, szef Ferrari.
ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!
Włosi mogą mówić o sporym pechu. W Bahrajnie Charles Leclerc znajdował się na czele stawki, ale w jego silniku doszło do problemów z cylindrem, co pozbawiło Monakijczyka szans na wygraną. Za to w Azerbejdżanie rozbił się w kwalifikacjach, podczas gdy był głównym kandydatem do pole position. We wcześniejszych treningach był bowiem poza zasięgiem rywali.
- Jeśli masz samochód dający szansę na zdobycie pole position, to znaczy, że jego konstrukcja jest bardzo dobra. W wyścigach nie byliśmy tak szybcy jak Mercedes, ale to też nie jest tak, że traciliśmy do nich mnóstwo czasu. Możemy zniwelować straty w niedalekiej przyszłości - dodał Binotto.
Czytaj także: Wolff kandydatem na nowego szefa F1
Ruchem w dobrą stronę dla Ferrari ma być poprawiony silnik, który pojawi się w modelu SF90 przy okazji Grand Prix Hiszpanii (czytaj więcej o tym TUTAJ). Włosi zakładają, że znacząco poprawi on osiągi ich samochodu i pozwoli na równorzędną walkę z Mercedesem.