Nie milkną spekulacje na temat przyszłości Maxa Verstappena w F1, mimo tego że przed kilkoma tygodniami Holender zaprzeczał rozmowom z kierownictwem Mercedesa. Na jaw wyszła jednak informacja o klauzuli wydajności w kontrakcie 21-latka, a ona ciekawi ekspertów.
W tej chwili nie wydaje się bowiem, aby Red Bull Racing był w stanie stworzyć samochód dający Verstappenowi szansę walki o tytuł. W czterech tegorocznych wyścigach tylko raz stawał on na podium.
Czytaj także: Porozumienie ws. nowych przepisów w F1
- Max ma ważny kontrakt. Dla mnie sytuacja jest jasna i wiemy też jaka jest jego pozycja w tym wszystkim. Jestem w 100 proc. pewny, że nadal będzie naszym kierowcą w przyszłym roku - odpowiedział na plotki Christian Horner na łamach "Motorsportu".
ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!
Szef Red Bulla wierzy w to, że Verstappen nie aktywuje klauzuli w swoim kontrakcie. Zwłaszcza, że w dalszej fazie sezonu model RBR15 ma być znacznie bardziej konkurencyjny.
- Jesteśmy na czwartym miejscu w klasyfikacji kierowców. Do Bottasa tracimy 36 punktów. Sezon jest długi, trzeba patrzeć na sytuację wyścig po wyścigu. Trzy razy z rzędu byliśmy na czwartym miejscu na mecie. Może to nudne, ale chcemy znów walczyć o podia w kolejnych Grand Prix - dodał Horner.
Czytaj także: Mick Schumacher chce być jak ojciec
W padoku F1 nie brakuje jednak opinii, że Max Verstappen jest po Lewisie Hamiltonie najlepszym kierowcą w stawce. Gdyby Holender skorzystał z klauzuli w umowie i przeszedł do Mercedesa, niemiecki zespół dysponowałby składem marzeń.
- Max poprawił się od zeszłorocznego Grand Prix Kanady. Od tego momentu jego jazda jest imponująca. Miał serię sześciu podiów z rzędu. W drugiej fazie ubiegłego sezonu tylko Hamilton zdobył więcej punktów. Dlatego musimy mu dać narzędzia do odpowiedniej walki z Mercedesem i Ferrari - podsumował Horner.