W trakcie wtorkowej sesji Daniel Ricciardo przeżył chwile grozy, gdy z jego samochodu odpadł element tylnego skrzydła, przez co stracił kontrolę nad bolidem i wypadł z toru. Renault przerwało nawet program testowy, bo miało podejrzenie, że doszło do wady konstrukcyjnej.
Inżynierowie ekipy z Enstone dokładnie przeanalizowali sytuację i znaleźli przyczynę usterki. - To był problem z mechanizmem DRS. Odpadł element łączący, który prowadzi do obrotu klapy w tylnym skrzydle. Dość szybko zrozumieliśmy na czym polega problem. Naprawiliśmy go - pochwalił się Nick Chester, dyrektor techniczny Renault.
Pożar w garażu McLarena. Czytaj więcej!
Zespół pozwolił kierowcom korzystać z DRS w dalszej części testów i podobne problemy już się nie powtórzyły. Dlatego też Chester wierzy, że kwestia została rozwiązana definitywnie i kierowcy nie muszą się martwić o swoje bezpieczeństwo podczas pobytu na torze.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Wisławski: Adam Małysz to sportowiec rangi Roberta Kubicy. Mógłby wrócić do rajdów
- Od tego roku mamy w F1 większe tylne skrzydła. To większe obciążenie. Geometria zmieniła się też w przypadku DRS, bo działa on inaczej niż przed rokiem. To drobne modyfikacje, które musieliśmy uwzględnić - dodał Chester.
Podczas pierwszej tury testów Nico Hulkenberg z Renault wykręcił najlepszy czas, ale Francuzi nie popadają w hurraoptymizm. Zwłaszcza, że Niemiec rekordowe "kółko" przejechał na oponach z najbardziej miękkiej mieszanki.
Williams może zanotować dobry sezon. Czytaj więcej!
- Jesteśmy zadowoleni, ale też trudno ocenić te testy, bo zespoły stosują różne tryby pracy silnika, zalewają samochody różną ilością paliwa. Możemy jednak pozytywnie podchodzić do wyników, naszych przejazdów - podsumował Cheser.