Lepsze czasy dla Mercedesa nadeszły w sezonie 2014 wraz z silnikami hybrydowymi. Niemcy stworzyli na tyle konkurencyjną jednostkę napędową, że znacząco odjechali konkurencji. Przełożyło się to na trzy tytuły mistrzowskie Lewisa Hamiltona oraz jeden Nico Rosberga.
Ekipa z Brackley zyskiwała zwłaszcza na obiektach z długimi prostymi, gdzie ważne jest posiadanie znacznej mocy. Dlatego też od trzech lat była niepokonana w Montrealu. W tej sytuacji tegoroczne wyniki Grand Prix Kanady należy uznać za zaskoczenie, bo po pewne zwycięstwo sięgnął Sebastian Vettel z Ferrari.
- Przyjechaliśmy do Montrealu z nastawieniem, że nasz samochód będzie naprawdę mocny. Odjechaliśmy z myślą, że zakończyliśmy rywalizację na miejscu, na którym nie powinniśmy być. Nie ma jednego wzorca w tej sytuacji. Bywało, że samochód był mocny na jednych torach, a słabszy na innych. Nadal jednak uważam, że na obiektach jak Monako czy Singapur nie jesteśmy mocni - powiedział Toto Wolff, szef Mercedesa.
Austriak ma świadomość, że w tym roku znaczący krok do przodu zrobiły Ferrari i Red Bull Racing. - Różnice stały się minimalne. Pięć samochodów mieści się w 0,1 s. Dlatego tegoroczne mistrzostwa padną łupem tych, którzy popełnią najmniej błędów i najlepiej rozwiną silnik w trakcie sezonu. To coś nowego. Bo mamy walkę na trzech różnych polach, sześć różnych samochodów może odnosić zwycięstwa. Niczego nie można brać za pewnik. Nie mamy sytuacji, że przyjeżdżamy do Montrealu i możemy uznać wyścig w Kanadzie za spacerek - dodał Wolff.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Boniek wskazał polską gwiazdę MŚ. Ekspert ma wątpliwości: "nie spodziewałbym się fajerwerków"
Zdaniem szefa Mercedesa, jego zespół powinien odnieść zwycięstwo w Australii na początku sezonu, bo był tam bardziej konkurencyjny niż w roku 2017. Z kolei w Barcelonie powinien zostać pokonany przez Ferrari, bo Włosi dysponowali świetnym tempem podczas przedsezonowych testów na torze Catalunya. Tymczasem stało się inaczej.
- To wszystko czyni mistrzostwa ekscytującymi, bo nie wiadomo czego należy się spodziewać. Trzeba przyjechać na dany weekend wyścigowy, zrobić swoją pracę i nie można stracić ani chwili. Bo to może być bardzo kosztowne w skutkach - podsumował Wolff.