Max Verstappen dojechał do mety wyścigu o Grand Prix Stanów Zjednoczonych na trzeciej pozycji. Bardzo szybko kierowca Red Bull Racing dowiedział się jednak, że nie ma po co wybierać się na podium. Sędziowie doliczyli do jego wyniku pięć karnych sekund, bo Holender na ostatnim okrążeniu podczas wyprzedzania Kimiego Raikkonena wyjechał poza tor i tym samym powiększył sobie tor jazdy.
- Moja opinia jest taka, że powinniśmy pozwolić chłopakom na twarde ściganie. Jeśli ktoś jednak postępuje przeciwko fair-play, powiększa sobie powierzchnię toru i zyskuje na tym przewagę, to powinno się go karać. Natomiast jeśli to jest ostra walka, prawdziwe ściganie i zawodnik po prostu jedzie swoje, to nie powinniśmy pochopnie podejmować decyzji o karze - zaapelował Toto Wolff, szef Mercedesa.
Wydarzenia z Austin stały się na tyle głośne, że mają być omówione na najbliższym spotkaniu Grupy Strategicznej F1. Chce tego Niki Lauda, który doradza Mercedesowi.
- Rozmawialiśmy już o tym. Wiele razy było już mówione, abyśmy pozwolili kierowcom się ścigać, a potem podejmowane są takie decyzje jak w Austin. Myślę, że sędziowie źle ocenili tę sytuację - dodał Christian Horner, szef Red Bull Racing.
Tymczasem FIA analizuje wypowiedź Verstappena po niedzielnym wyścigu. W jednym z wywiadów Holender nazwał sędziego "idiotą" oraz "mongołem". 20-latek może zostać ukarany finansowo za swoje słowa.
ZOBACZ WIDEO: Efektowne wypłynięcie na pełne morze podczas startu Volvo Ocean Race w Alicante (WIDEO)