Pierwszy dzień przedsezonowych testów Formuły 1 w Bahrajnie został przerwany z powodu awarii prądu. Do sytuacji doszło w popołudniowej sesji, gdy Charles Leclerc z Ferrari przewodził tabeli czasów. Wcześniej w porannych przejazdach najlepszy był Andrea Kimi Antonelli z Mercedesa.
Po przerwie obiadowej, gdy niebo nad torem Sakhir zaczęło się ściemniać, oświetlenie na obiekcie w Bahrajnie zostało wyłączone, co ostatecznie doprowadziło do przerwania testów F1.
Zespoły straciły dostęp do energii elektrycznej, co zmusiło kierowców do zjazdu do boksów. Inżynierowie używali latarek, a garaże zespołów pogrążyły się w ciemności, choć niektóre generatory awaryjne działały. Centrum medialne również straciło dostęp do sieci Wi-Fi i oświetlenia.
ZOBACZ WIDEO: Wytypował kolejność PGE Ekstraligi. To nie Motor będzie mistrzem Polski
- Wjechałem do boksów i powiedziałem: "Jest ciemno, muszę zmienić wizjer". Wtedy zdałem sobie sprawę, że nie ma oświetlenia. Byłoby gorzej, gdyby doszło do tego godzinę później, gdy słońce już całkowicie zaszło - powiedział George Russell z Mercedesa w rozmowie z telewizją Sky Sports.
Ostatecznie szefowie F1 postanowili wynagrodzić zespołom fakt, że bolidy przez dłuższy okres nie mogły jeździć po torze Sakhir. Środowe przejazdy wydłużono o godzinę. W popołudniowej sesji kierowcom dała się też we znaki pogoda. W Bahrajnie pojawiły się bowiem krótkie opady deszczu.
Zespoły F1 mają trzy dni testów (26-28 lutego) w Bahrajnie przed rozpoczęciem sezonu 2025. Pierwszy wyścig odbędzie się w Australii 16 marca.