Mercedes spokojny o silnik Lewisa Hamiltona po GP Japonii

PAP/EPA / ROMAN PILIPEY / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
PAP/EPA / ROMAN PILIPEY / Na zdjęciu: Lewis Hamilton

Niepokojący sygnał od Lewisa Hamiltona ws. jednostki napędowej po ostatnim wyścigu na torze Suzuka mógł być fałszywym alarmem. - Problem dotyczył innej kwestii - zapewnił szef Mercedesa, Toto Wolff.

Po przekroczeniu linii mety w wyścigu o GP Japonii, Lewis Hamilton ciesząc się z kolejnego zwycięstwa przekazał swojemu inżynierowi alarmujący komunikat. Brytyjczyk stwierdził, że odczuwał dziwne wibracje pochodzące z jednostki napędowej. Szef zespołu Mercedesa, Toto Wolff, wyjaśnił jednak czym były spowodowane obawy aktualnego lidera MŚ. - Lewis od początku jechał bardzo płynnie, oszczędzał silnik i opony, jednak im bliżej końca, tym więcej było problemów - powiedział.

- Nie chodziło o jednostkę napędową, ale o to, że opony nie zaczęły pracować natychmiast po wycofaniu wirtualnego samochodu bezpieczeństwa - dodał.

Również Hamilton potwierdził później, że komunikat radiowy do zespołu, natychmiast po zakończeniu wyścigu, był raczej próbą wskazania problemu, a nie odkryciem jego źródła. - Bolid dawał mi niepokojące sygnały, więc chciałem powiedzieć o wszystkim, o czym mógłbym później zapomnieć - wyjaśnił triumfator GP Japonii. - Szczerze mówiąc nie wydaje mi się teraz, aby chodziło o silnik. Mamy tyle różnych przełączników i przez to turbo wydaje dziwne dźwięki, różne wibracje. Dlatego nie wydaje mi się, aby był to większy problem - dodał.

Lewis Hamilton wykorzystał już w tym sezonie limit przysługujących kierowcom jednostek napędowych. Użycie nowego silnika oznaczałoby dla niego karę cofnięcia na starcie.

ZOBACZ WIDEO Rajd Nadwiślański: Filip Nivette z przytupem sięgnął po tytuł

Komentarze (0)