- Pirelli przedstawiło otwarcie swoją ofertę, zapłaciło pieniądze, a teraz są krytykowani i wyśmiewani przez niektóre zespoły - twierdzi Eddie Jordan.
- Zespoły powinny być nieco bardziej powściągliwe. Kto dostarczałby im dziś opony, jeśli nie byłoby to Pirelli? Czy znajdzie się ktoś, kto wykona tą pracę lepiej? Myślę, że powinniśmy być nieco bardziej przyjaźni dla Pirelli - dodał były właściciel wyścigowego zespołu.
Jesteś kibicem sportów motorowych? Mamy dla Ciebie nowy fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Zdaniem Jordana wyścig w Kanadzie był idealnym przykładem na to, że opony Pirelli spotykają się z krytyką wyłącznie, gdy wyścig nie ułoży się po myśli faworytów.
- Nie słyszałem ani słowa o oponach w Kanadzie. Sebastian nie mówił nic. Alonso i Hamilton również, a to była przecież czołowa trójka zawodów. Kierowcy narzekają, jeśli opony nie działają na ich korzyść - stwierdził Jordan.