Verstappen wezwany do sędziów. Grozi mu utrata pole position

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen

Max Verstappen może stracić pole position wywalczone w GP Kataru. Holender został wezwany do sędziów w związku z blokowaniem George'a Russella w kwalifikacjach.

Max Verstappen został wezwany do sędziów w związku z wydarzeniami, które miały miejsce w końcówce GP Kataru. Zanim kierowca Red Bull Racing ustanowił rekordowe okrążenie w Q3, jechał przesadnie wolno i przyblokował George'a Russella. Brytyjczyk miał o to pretensje i zgłosił incydent przez radio.

Kierowca Mercedesa uznał, że poniósł straty przez zachowanie Verstappena, bo musiał ominąć rywala i zawadził o żwir. Jest to o tyle ważne, że Russell przegrał walkę o pole position właśnie z Holendrem i to różnicą ledwie 0,055 s.

Sędziowie potwierdzili już, że Verstappen i Russell zostali wezwani do ich pokoju, gdzie mają przedstawić swój punkt widzenia. Zwykle w takich sytuacjach stewardzi, jeśli uznają winę kierowcy, decydują się o przesunięcie na starcie o trzy pozycje. Oznaczałoby to dla aktualnego mistrza świata konieczność rozpoczęcia rywalizacji z czwartego pola.

ZOBACZ WIDEO: Włókniarz może spaść z PGE Ekstraligi. Cieślak zaniepokoił kibiców

- Nagle skończyłem w żwirze. Miałem wrażenie, że w tej sytuacji krawężnik i żwir drapią po podłodze mojego bolidu, więc mam nadzieję, że nie doszło do żadnych uszkodzeń. Może to jest powód, dla którego nie poprawiłem czasu swojego okrążenia - powiedział Russell w Sky Sports.

Inny punkt widzenia na sprawę miał Verstappen. Holender w telewizyjnym wywiadzie powiedział, że miał przed sobą dwa inne bolidy i starał sobie zapewnić odpowiedni dystans od poprzedzających go maszyn.

- Wiedziałem, że wszyscy byli na wolnym okrążeniu, nie jechali na maksa. George zaczął się ekscytować za kierownicą. Chciał mnie wyprzedzić, bo każdy chce być w jak najlepszej pozycji rozpoczynając mierzone okrążenie - wyjaśnił Holender.

W obronie swojego kierowcy stanął też Christian Horner. Szef Red Bulla stwierdził, że do incydentu doszło na "okrążeniu wyjazdowym, w trakcie którego wszyscy rozgrzewają opony". - To nie jest moment, by jechać na limicie. Każdy z kierowców wtedy walczy o jak najlepszą pozycję na torze. Russell naciskał w tych zakrętach, by odpowiednio zagrzać sobie opony - powiedział szef Red Bulla.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty