Nerwy w Ferrari. "Muszę się zamknąć"

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc

Ferrari ma prawo być rozczarowane po GP Las Vegas, bo kierowcy włoskiej ekipy dojechali do mety na trzeciej i czwartej pozycji. Po wyścigu okazało się, że Carlos Sainz zignorował też polecenia zespołu. Pretensje o to miał Charles Leclerc.

Charles Leclerc wyraził swoje niezadowolenie przez radio po utracie trzeciego miejsca na rzecz Carlosa Sainza w GP Las Vegas. Chociaż Monakijczyk rozpoczął wyścig za kolegą z Ferrari, to udało mu się wyprzedzić Pierre'a Gasly'ego, a następnie Hiszpana, już na pierwszym okrążeniu.

Lider włoskiej ekipy następnie zaczął wywierać presję na liderze wyścigu, George'u Russellu. Jednak zbyt intensywne korzystanie z opon zmusiło go do wcześniejszego zjazdu do boksu, co sprawiło, że resztę wyścigu spędził, próbując wrócić do czołowej trójki.

Podczas walki z Sainzem o trzecie miejsce, Leclerc wyjechał z drugiego pit-stopu tuż przed swoim zespołowym kolegą. - Carlos został poinformowany, żeby cię nie wyprzedzał, ale jest naprawdę blisko, możesz być tuż przed nim. Powiedziano mu, żeby nie wywierał na ciebie presji. Więc dbaj o swoje opony - usłyszał wtedy Monakijczyk od swojego inżyniera wyścigowego, Bryana Bozziego.

ZOBACZ WIDEO: Czy to powód słabszej formy Janowskiego? Zawodnik odpowiada

Sainz zignorował jednak polecenie Ferrari i wyprzedził Leclerca. Monakijski kierowca jednoznacznie ocenił zachowanie partnera z ekipy. - Może spróbuj przemówić do niego po hiszpańsku - stwierdził z sarkazmem przez radio.

Ostatecznie Sainz zakończył wyścig na trzecim miejscu, przekraczając linię mety trzy sekundy przed swoim zespołowym kolegą z Ferrari. Gniew Leclerca był wyraźny w jego komunikatach radiowych do inżyniera wyścigowego już po zakończeniu rywalizacji.

- Charles, wykonałeś swoją pracę. Dziękuję - powiedział inżynier wyścigowy Leclerca. - Tak, wykonałem swoją pracę. Ale przez to, że jestem miły, to ciągle jestem p****y. Cały czas to samo. Tu nawet nie chodzi o bycie miłym. To brak szacunku. Wiem, że muszę się zamknąć, ale znów jest tak samo... - odpowiedział 26-latek.

Leclerc w końcu zrozumiał, że komunikacja radiowa ciągle jest włączona i jego komunikaty mogą usłyszeć osoby postronne. Dodatkowo utemperował go szef Ferrari. - Charles, Charles! - krzyknął Frederic Vasseur.

To nie pierwszy raz, gdy między zespołowymi kolegami z Ferrari dochodzi do napięć. Podczas GP Hiszpanii Leclerc nie był zadowolony z zachowania Sainza, na co Hiszpan jednoznacznie odpowiedział. - Zbyt wiele razy narzeka po wyścigu na coś - stwierdził kierowca z Madrytu.

Wpływ na zachowanie Carlosa Sainza może mieć fakt, że po sezonie 2024 opuści Ferrari. Jego miejsce w zespole zajmie Lewis Hamilton.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty