Sergio Perez nie ma pewności, że zachowa miejsce w Red Bull Racing na kończące sezon GP Abu Zabi. Helmut Marko stwierdził, że "być może" ta misja Meksykanina zakończy się sukcesem. Jednak 81-latek nie wykluczył, że w szeregach "czerwonych byków" jeszcze w tym roku dojdzie do zmiany w składzie.
Od miesięcy Perez jest tematem plotek i spekulacji. 34-latek trzyma się swojego miejsca w Red Bullu z trudem - i dzięki sponsorom. Meksykanin nie tylko nie stanął na podium w ostatnich szesnastu wyścigach Formuły 1, ale w tym okresie zdobył zaledwie 66 punktów, co plasuje go na ósmym miejscu w klasyfikacji kierowców i szkodzi Red Bull w klasyfikacji konstruktorów.
Zespół z Milton Keynes spadł z pierwszego miejsca na trzecie, tracąc 49 punktów do McLarena i 13 "oczek" do Ferrari. Może to oznaczać milionowe straty dla Red Bulla - wynikające z niższych nagród finansowych, wypłacanych w oparciu o pozycję w mistrzostwach. Z tego powodu Perez może stracić fotel jeszcze przed końcem sezonu 2024.
ZOBACZ WIDEO: Czy to powód słabszej formy Janowskiego? Zawodnik odpowiada
Chociaż szeroko informowano, że Sergio Perez może odejść pod koniec sezonu, zastąpiony przez Liama Lawsona z Visa Cash App RB lub Franco Colapinto z Williamsa, Helmut Marko nie jest nawet skłonny zagwarantować, że sześciokrotny zwycięzca Grand Prix pozostanie w samochodzie w Abu Zabi.
Zapytany przez oe24.at, czy Perez mógłby "zwolnić" swoje miejsce przed finałem sezonu, doradca Red Bulla ds. motorsportu odpowiedział jednoznacznie. - Mamy jeszcze trzy wyścigi i musimy w nich osiągnąć dobre wyniki. Być może wszystko się jakoś ułoży - powiedział Marko.
Największym zagrożeniem dla Pereza jest Lawson, bo młody kierowca Visa Cash App RB zdobył cztery punkty w swoich trzech wyścigach w barwach ekipy z Faenzy, podczas gdy Meksykanin zdobył zaledwie sześć "oczek" w tym samym okresie, mimo że prowadził znacznie szybszy bolid.
Nie wszystko jednak jest stracone dla Red Bulla, ponieważ zespół jest bliski tytułu mistrza kierowców z Maxem Verstappenem. Holender podchodzi do GP Las Vegas z przewagą 62 punktów nad Lando Norrisem. - Jeśli wygramy tytuł ponownie w tym roku, to głównie dzięki Maxowi. Swoimi wyjątkowymi umiejętnościami zakrył wszystkie fazy, w których samochód naprawdę nie był dobry - podsumował Marko.