Zanim rozpoczął się nowy sezon Formuły 1, padokiem wstrząsnęła afera wokół Red Bull Racing. Wszystko przez oskarżenia pod adresem Christiana Hornera, który miał zachowywać się niewłaściwie względem jednej z pracownic. Wewnętrzne dochodzenie nie potwierdziło tych zarzutów i Brytyjczyk zachował stanowisko, choć pojawiło się ryzyko, że przez te wydarzenia ekipa się rozpadnie i straci nawet Maxa Verstappena.
50-latek został oczyszczony z wszystkich zarzutów po dochodzeniu prowadzonym przez niezależnego prawnika, a Red Bull przyjął do wiadomości wyniki śledztwa. Pracownica ekipy z Milton Keynes postanowiła jednak skorzystać z prawa do apelacji. W czwartek poznaliśmy jej efekt.
"Na początku roku zbadano skargę złożoną przeciwko Christianowi Hornerowi. Została ona rozpatrzona przez firmę w ramach procedury rozpatrywania tego typu spraw - przez niezależnego prawnika, który następnie oddalił skargę" - czytamy w najnowszym oświadczeniu Red Bulla.
ZOBACZ WIDEO: Polka ma już pewny medal, ale walczy o złoto. Zdradziła taktykę na półfinał
"Skarżący skorzystał z prawa do apelacji, a ponowne dochodzenie zostało przeprowadzone przez innego niezależnego prawnika. Wszystkie etapy procesu odwoławczego zostały już zakończone i ostateczny werdykt jest taki, że odwołanie nie zostało uwzględnione. Wnioski zewnętrznego prawnika zostały zaakceptowane i przyjęte do wiadomości przez Red Bulla. Wewnętrzny proces został zakończony" - dodano w komunikacie austriackiej firmy.
"Firma szanuje prawo do prywatności wszystkich swoich pracowników i nie będzie w tej chwili udzielać dalszych publicznych komentarzy w tej sprawie. Red Bull zobowiązuje się do dalszego spełniania najwyższych standardów w miejscu pracy" - podsumowano.
Decyzja Red Bulla oznacza, że Christian Horner pozostanie szefem Red Bulla. Może to nie być najlepszą wiadomością dla Helmuta Marko, który na początku roku miał robić wszystko, aby pozbawić Brytyjczyka władzy w szeregach "czerwonych byków". Ostatecznie Horner miał jednak wygrać walkę o władzę w zespole z 81-letnim Austriakiem.
Czytaj także:
- Formuła 1 na igrzyskach olimpijskich? Mistrz świata oburzony pomysłem
- Wyścig F1 w Afryce? Pojawiła się poważna kandydatura