Przed kilkoma dniami niemieckie media ujawniły, że zatrzymano dwóch mężczyzn, którzy szantażowali bliskich Michaela Schumachera. Mieli oni grozić Corinnie Schumacher, małżonce legendy Formuły 1, ujawnieniem kompromitujących materiałów. Prokuratura nie chciała dotąd zdradzać szczegółów śledztwa, ale w środę zmieniła zdanie.
Z oświadczenia prokuratury z Wuppertal z zachodniej części Niemiec dowiadujemy się, że zatrzymani mężczyźni dysponowali "plikami i zdjęciami związanymi z życiem prywatnym rodziny Schumacherów".
Wiadomo, że zatrzymani to ojciec i syn. Nie wiadomo, w jaki sposób weszli oni w posiadanie "prywatnych plików", jak określiła to niemiecka prokuratura. Mężczyźni oczekiwali od Corinny Schumacher wypłaty kilku milionów euro. W razie braku zapłaty, grozili jej ujawnieniem dokumentów, których publikacji "wolałaby uniknąć".
ZOBACZ WIDEO: Odpowiada prezesowi Stali Gorzów. "Poczułem, że nie chce, żebym został"
Bliscy legendy F1 otrzymali kopię części dokumentów, aby mieli pewność, że mężczyźni nie blefują. Wtedy rodzina Schumachera powiadomiła o sprawie policję. Służby działały bardzo szybko. Podejrzani zostali zatrzymani 19 czerwca na parkingu jednego ze sklepów w mieście Gross-Gerau, które mieści się w kraju związkowym Hesja.
Ze środowego komunikatu prokuratury wynika, że obecnie w tej sprawie prowadzone jest "intensywne dochodzenie", ale ze względu na "taktykę śledczych" niemożliwe jest ujawnienie bardziej konkretnych informacji.
Niemieckie media spekulują, że to właśnie wysyłka kopii dokumentów mogła zdradzić podejrzanych mężczyzn. Najprawdopodobniej dzięki temu udało się ustalić adres IP osób stojących za szantażowaniem rodziny Schumachera, po czym policja nie miała już większych problemów z ich zlokalizowaniem.
Życie prywatne byłego kierowcy Ferrari i Mercedesa budzi ogromne emocje od grudnia 2013 roku, kiedy to Michael Schumacher miał poważny wypadek na nartach we francuskich Alpach. Siedmiokrotny mistrz świata F1 doznał skomplikowanego urazu głowy i przez kilka miesięcy znajdował się w śpiączce. Następnie został z niej wybudzony, ale mimo to ani razu nie pojawił się publicznie.
Ogrom spekulacji wokół stanu zdrowia Schumachera sprawia, że to nie pierwszy raz, gdy jego bliscy mają do czynienia z szantażem i działaniem nieuczciwych osób. Zaraz po wypadku do szpitala w Grenoble przedostał się dziennikarz, który podał się za księdza i chciał dostać się do sali Schumachera. W porę zareagowała ochrona, która wyprosiła nieproszonego gościa z budynku.
Kilka miesięcy później, przy okazji podróży Schumachera z Francji do Szwajcarii, pracownik firmy zajmującej się transportem medycznym, wykradł dane dotyczące szczegółów choroby byłego kierowcy F1. Próbował je sprzedać mediom za 50 tys. euro, ale żadna z redakcji nie była tym zainteresowana. Mężczyzna został namierzony dzięki adresowi IP, zatrzymany przez szwajcarskie służby, po czym popełnił samobójstwo w celi.
Czytaj także:
- "Prędzej piekło zamarznie". Verstappen nie przeprosi Norrisa?
- Kierowca na wylocie z F1. Decyzja wkrótce