Zaraz po starcie sprintu Formuły 1 w Miami zakotłowało się w pierwszym zakręcie. Lewis Hamilton chciał wykorzystać lukę, jaką zrobił Fernando Alonso. Hiszpan kierował się do zewnętrznej i ostatecznie został trafiony przez Brytyjczyka, ale niemal w tym samym momencie uderzył też w Lance'a Strolla. Poszkodowany w tym incydencie był też Lando Norris, który wypadł z toru.
Norris i Stroll zostali wyeliminowani ze sprintu, Alonso miał przebitą oponę i stracił szansę na dobry wynik, a Hamilton nie otrzymał żadnej kary. - Chyba nie będzie żadnej decyzji, bo Hamilton nie jest Hiszpanem - mówił kierowca Aston Martina w DAZN i jego przewidywania względem braku sankcji dla Brytyjczyka potwierdziły się.
Czy Hamilton faktycznie jest faworyzowany przez sędziów w F1? Stewardzi wydali komunikat ws. swojej decyzji. Wynika z niego, że w pierwszym zakręcie mieliśmy do czynienia z trzema różnymi incydentami - pomiędzy Alonso a Strollem, Hamiltonem a Alonso, a następnie między Strollem a Norrisem.
ZOBACZ WIDEO: Lebiediew szczery do bólu. "Nie umiem tam jeździć"
"Chociaż zdarzenia rozpoczęły się od kolizji bolidów numer 14 i 18 (Alonso i Stroll - dop. aut.), to nagłe pojawienie się samochodu numer 44 (Hamilton - dop. aut.) przyczyniło się do tego incydentu. Nie byliśmy jednak w stanie zidentyfikować jednego lub więcej kierowców, którzy byli całkowicie albo w przeważającej mierze winni kolizji" - napisali sędziowie.
Panel sędziowski zwrócił też uwagę, że całe zamieszanie miało miejsce w pierwszym zakręcie, gdzie zwykle jest dość tłoczno i "kierowcy mają większą swobodę działania".
Z taką oceną nie zgadza się Alonso, zdaniem którego sędziowie faworyzują brytyjskich kierowców w F1. - Uważam, że narodowość ma znaczenie w tego typu sytuacjach. Porozmawiam o tym z prezydentem FIA, kimś z F1 albo kimkolwiek innym. Muszę się upewnić, że nie ma nic złego w tym, że jestem Hiszpanem i moja narodowość nie ma wpływu na decyzję sędziów - powiedział kierowca Aston Martina w Sky Sports.
Alonso w sezonie 2024 otrzymywał już kary, które można by uznać co najmniej za kontrowersyjne, co tylko potęguje jego frustrację. - Chcę mieć pewność, że nie jestem prześladowany z powodu narodowości też z myślą o przyszłym pokoleniu hiszpańskich kierowców. Muszę ich chronić - dodał.
Czytaj także:
- Wakacje zamiast transferu? "Nie muszę pracować, aby żyć"
- Bandycka jazda w F1. Kierowca wezwany do sędziów za niesportową postawę