Alonso w Red Bullu?! Może być straszakiem na Verstappena

Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Fernando Alonso
Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Fernando Alonso

Flavio Briatore podczas GP Bahrajnu odbył rozmowy z szefami Red Bulla i Mercedesa. Włoch, który zarządza karierą Fernando Alonso, ma pracować nad hitowym transferem Hiszpana. Czy były mistrz świata mógłby ustawić w szeregu Maxa Verstappena?

Przed nami szalony okres transferowy w Formule 1, który napędził Lewis Hamilton dość niespodziewaną decyzją o odejściu do Ferrar . Od kilku tygodni Mercedes wie, że musi szukać następcy siedmiokrotnego mistrza świata. Niemcy są nawet gotowi ruszyć po Maxa Verstappena i mogą mu zaoferować wielomilionową podwyżkę. Z tego powodu miejsce mają ostatnie burzliwe sytuacje wewnątrz Red Bull Racing.

"Czerwone byki" nie zamierzają jednak stać z boku. Podczas GP Bahrajnu zauważono, że Flavio Briatore uciął sobie dłuższą pogawędkę z Christianem Hornerem. Włoch, który zarządza karierą Fernando Alonso, miał rozmawiać o możliwości jazdy swojego podopiecznego w zespole z Milton Keynes.

Co ciekawe, 73-letni Włoch był też widziany w domu gościnnym Mercedesa, gdzie odbył rozmowę z Toto Wolffem. Niemiecka ekipa to również jedna z opcji dla Alonso. - Pracujemy i szukamy najlepszej opcji na przyszłość dla Fernando - powiedział krótko Briatore w RTL.

ZOBACZ WIDEO: Koniec kariery, spokój czy nowy impuls. Czego potrzebuje Tai Woffinden?

Rozmowy Alonso z Red Bullem mogą być straszakiem na Verstappena. Jeśli obóz Holendra będzie kontynuował grę na wywołanie chaosu w szeregach "czerwonych byków", to Hiszpan jaw się jako ciekawa alternatywa. Zarówno do roli lidera zespołu, jak i kierowcy numer dwa - w miejsce Sergio Pereza.

Obecnie Alonso jest kierowcą Aston Martina. Jego umowa wygasa po sezonie 2024. Niedawno Hiszpan mówił, że obecny pracodawca ma priorytet w rozmowach, ale 42-latek może być rozczarowany tempem modelu AMR24 i brakiem walki o czołowe lokaty w F1. - Pierwszy wyścig sezonu potwierdza, że przed nami są cztery inne zespoły. Zaczęliśmy nowy rok tak samo, jak kończyliśmy poprzedni. Za Red Bullem, Ferrari, Mercedesem i McLarenem - przyznał Alonso w DAZN.

- Gdy widzisz, że nie możesz pokonać tych, którzy są przed tobą, musisz zaakceptować fakt, że brakuje ci tych 0,3-0,4 s na okrążeniu - dodał Alonso, który nie spisuje jeszcze tego sezonu na straty.

- Ubiegły rok zaczęliśmy bardzo mocno, a potem nie nadążaliśmy za tempem rozwoju dużych ekip. Teraz mamy bazę, która pozwoli nam usprawnić samochód wyścig po wyścigu. Układ stawki wygląda podobnie jak w zeszłym sezonie. Tyle że my nieco gorzej zaczęliśmy - przeanalizował były mistrz świata.

Czytaj także:
- Napięta sytuacja na Morzu Czerwonym. Zespół Kubicy uniknie problemów
- Szef Red Bulla ma dość brudnej gry. Kto kopie pod nim dołki?

Komentarze (0)