Szef Red Bulla ma dość brudnej gry. Kto kopie pod nim dołki?

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen (z lewej) i Christian Horner
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen (z lewej) i Christian Horner

Christian Horner został oczyszczony w śledztwie Red Bulla, a kilkanaście godzin później tajne dokumenty zostały rozesłane do dziennikarzy i kluczowych osób w F1. Szef "czerwonych byków" nie ma wątpliwości, że ktoś prowadzi przeciwko niemu brudną grę.

Spokój Christiana Hornera trwał kilkanaście godzin. W środę Red Bull poinformował o oczyszczeniu Brytyjczyka z zarzutów ws. "niewłaściwego zachowania" względem jednej z pracownic ekipy Formuły 1. Tyle że kilkanaście godzin później ktoś udostępnił dokumenty z tajnego śledztwa dziennikarzom i oficjelom z F1. Anonimowy mail trafił do ponad 100 osób.

W padoku F1 pojawiają się sugestie, że za wyciekiem stoi Jos Verstappen. Ojciec aktualnego mistrza świata ma znajdować się w ostrym konflikcie z szefem Red Bull Racing. Holender po GP Bahrajnu nie gryzł się w język i wezwał 50-latka do dymisji. - Dopóki on pozostaje na stanowisku, w Red Bullu będą napięcia - powiedział.

Coraz więcej wskazuje na to, że ostatnie wydarzenia to element walki o władzę. Christian Horner zarządza Red Bull Racing od 2005 roku. Jest najdłużej urzędującym szefem zespołu w F1. Jego odejście byłoby na rękę chociażby Helmutowi Marko, który jest szarą eminencją w szeregach stajni z Milton Keynes.

ZOBACZ WIDEO: Koniec kariery, spokój czy nowy impuls. Czego potrzebuje Tai Woffinden?

Co na to wszystko Horner? - Nie zamierzam komentować motywów, jakie dana osoba może mieć, aby doprowadzić do mojego odejścia. Skupiam się na tym zespole, mojej rodzinie, mojej żonie i rywalizacji - powiedział szef Red Bulla przed kamerami Sky Sports.

- Mam wsparcie niesamowitej rodziny, fantastycznej żony i świetnego zespołu. Wszystkich w tej ekipie. Myślę o ściganiu i wygrywaniu wyścigów - dodał Horner po tym, jak Red Bull rozpoczął sezon 2024 od dubletu w GP Bahrajnu, choć w ostatnich tygodniach był targany wewnętrzną aferą.

Horner ujawnił dziennikarzom, że śledztwo prowadzone w ostatnim okresie wygenerowało u niego ogromny stres. - Nie było to przyjemne, ale teraz skupiamy się na wyścigach. Patrzę na to, co dzieje się na torze. Wyniki GP Bahrajnu pokazują, że zespół też jest skupiony na rywalizacji. Ruszamy dalej - stwierdził szef Red Bulla.

Publiczne wsparcie mężowi okazała małżonka. Geri Halliwell przyleciała do Bahrajnu prywatnym odrzutowcem i w sobotę weszła do padoku F1 trzymając się za rękę z Christianem Hornerem. Brytyjczyk był też widziany z większościowym udziałowcem Red Bulla, Chalermem Yoovidhyą.

- Otrzymałem ogromne wsparcie ze strony żony i firmy. To był dzień poświęcony ściganiu, rozpoczynającemu się sezonowi. Zainaugurowaliśmy go w najlepszy możliwy sposób. Kierowcy spisali się znakomicie, zespół też - skomentował Horner, który powiedział dziennikarzom, że na pewno pozostanie szefem Red Bulla w kolejnych miesiącach.

- To był bardzo długi i szczegółowy proces wewnętrzny. Prowadził go niezależny prawnik. Skarga została oddalona. Koniec, kropka. Ruszamy dalej - podsumował szef Red Bulla.

Czytaj także:
- Verstappen rozpoczął marsz po czwarty tytuł. Tak wygląda klasyfikacja F1
- "To szkodzi sportowi". Afera wokół szefa Red Bulla nie ma końca

Komentarze (1)
avatar
Doktorek46
5.03.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czyli ta kobieta była podstawiona przez josa