Wielki powrót do F1. O takim występie marzył

Materiały prasowe / Alpha Tauri / Na zdjęciu: Daniel Ricciardo
Materiały prasowe / Alpha Tauri / Na zdjęciu: Daniel Ricciardo

Daniel Ricciardo z problemami wrócił do F1, ale w GP Meksyku udowodnił, że wciąż jest kierowcą, który potrafi walczyć w czołówce. Występ Australijczyka nie przeszedł bez echa w padoku. Pytanie, jak zareaguje teraz Red Bull.

Daniel Ricciardo ma za sobą dwa fatalne sezony (2021-2022) w McLarenie. Brytyjski zespół wolał zerwać kontrakt z Australijczykiem i wypłacić mu odszkodowanie, niż trwać w relacji, która nie przynosiła profitów żadnej ze stron. W tej sytuacji 34-latek wybrał pracę w roli rezerwowego Red Bull Racing, zaś w lipcu wskoczył do składu Alpha Tauri za zawodzącego oczekiwania Nycka de Vriesa.

Powrót Ricciardo do F1 po kilkumiesięcznej przerwie nie potoczył się tak, jak zakładałby to kierowca z Antypodów. W sierpniu w treningu przed GP Holandii kierowca Alpha Tauri złamał rękę, przez co opuścił aż pięć wyścigów.

GP Meksyku było jednak pokazem mocy w wykonaniu Ricciardo. Australijczyk już w kwalifikacjach błysnął formą i uzyskał czwarty czas. W późniejszym wyścigu zdołał dojechać do mety na siódmej pozycji - to najlepszy wynik Alpha Tauri w sezonie 2023. Dzięki niemu zespół z Faenzy opuścił ostatnie miejsce w klasyfikacji konstruktorów i awansował aż o dwie lokaty.

ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"

- Po poprzednim trudnym tygodniu, to jest weekend, o jakim marzyłem - powiedział Ricciardo w Sky Sports, odnosząc się do problemów w GP USA. - Czuję się dobrze, nawet lepiej niż dobrze. Czuję też ulgę, bo mieliśmy tutaj dwa starty... a w Meksyku dojazd do pierwszego zakrętu jest tak długi, że wszystko może się zdarzyć - dodał w telewizyjnym wywiadzie.

Daniel Ricciardo mógł uzyskać jeszcze lepszy wynik w GP Meksyku. W pierwszej fazie wyścigu Australijczyk plasował się na piątej pozycji. Przerwanie rywalizacji czerwoną flagą po wypadku Kevina Magnussena nie było jednak szczęśliwe dla niego. 34-latek miał do dyspozycji tylko komplet twardych opon i po restarcie przegrał z rywalami, którzy dysponowali pośrednim ogumieniem.

- Czerwona flaga była dla nas ciosem, ale nie chcę brzmieć samolubnie, bo jednak wypadek był poważny. Sprawił jednak, że wszyscy dostali szansę na drugi start i straty zmniejszyły się do zera. Część rywali założyła do tego pośrednie opony, których my nie mieliśmy. Jednak mamy siódme miejsce i sześć punktów, musimy być z tego zadowoleni - podsumował Ricciardo.

Znamienne jest to, że Australijczyk w kwalifikacjach pokonał Sergio Pereza, który nie ukończył GP Meksyku z powodu wypadku. Jeśli w ostatnich wyścigach sezonu kierowca z Antypodów będzie dalej zaskakiwał formą, to mogą powrócić dyskusje o konieczności dokonania roszady w Red Bull Racing i zwolnieniu Pereza.

Czytaj także:
- Nie żyje policjant. Nowe informacje po strzelaninie w Meksyku
- Poważna kraksa w GP Meksyku. Wyścig przerwany!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty