Koniec zwycięskiej serii Verstappena. Red Bull ma problem?

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen

Red Bull Racing przegrał pierwszy wyścig w sezonie 2023, a seria Maxa Verstappena zakończyła się na dziesięciu zwycięstwach z rzędu. W GP Singapuru ekipa z Milton Keynes miała niespodziewane problemy. Czy to zwiastun poważniejszych kłopotów?

Chociaż trudno było sobie to wyobrazić, to w padoku Formuły 1 zaczęto rozmawiać o tym, czy Red Bull Racing może wygrać wszystkie wyścigi w sezonie 2023. "Czerwone byki" imponowały formą, a Max Verstappen był niepokonany w dziesięciu kolejnych Grand Prix. Odliczanie dobiegło jednak końca, bo GP Singapuru nie ułożyło się po myśli ekipy z Milton Keynes.

Problemy z ustawieniem bolidu sprawiły, że Holender rozpoczynał wyścig na Marina Bay z jedenastego miejsca i był na straconej pozycji. 25-latek rozpoczął rywalizację na twardych oponach, licząc na neutralizację w późniejszej fazie GP Singapuru. Tyle że już na dość wczesnym etapie mieliśmy wypadek Logana Sargeanta, który doprowadził do wyjazdu samochodu bezpieczeństwa i dał darmowy pit-stop czołówce.

Verstappen ostatecznie dojechał do mety na piątym miejscu i co zrozumiałe, nie był zadowolony. - Wszystko ułożyło się przeciwko nam. To był najgorszy scenariusz z tym samochodem bezpieczeństwa. Gdyby sytuacje potoczyły się nieco inaczej, mógłbym walczyć z kierowcami z przodu. Zwłaszcza na ostatnim przejeździe, który był dość udany - powiedział lider Red Bulla w Sky Sports.

ZOBACZ WIDEO: "Król Zlatan". Nie uwierzysz, na jaki pomysł wpadł Ibrahimović

Holender ujawnił, że jego bolid w niedzielę spisywał się nieco lepiej niż w trakcie nieudanych kwalifikacji, co jest dobrą wiadomością. - To nie było to, czego chcieliśmy, ale na pewno było lepiej. Mieliśmy jednak pecha z neutralizacjami. Bez wątpienia sporo się nauczyliśmy w tym wyścigu - dodał.

W padoku F1 pojawiło się pytanie, czy problemy Red Bulla były spowodowane charakterystyką toru w Singapurze, czy też nową dyrektywą techniczną, która wprowadziła większy rygor w zakresie stosowania elastycznych części. Odpowiedź Verstappena zdaje się sugerować, że chodzi o to pierwsze.

- Być może dowiedzieliśmy się, co zrobiliśmy źle w sobotę, ale nie mogę wdawać się w szczegóły. Problem polega na tym, że możemy się o tym przekonać dopiero w przyszłym roku, gdy wrócimy do Singapuru. Zobaczymy, czy wtedy będzie lepiej - skomentował mistrz świata.

Równie nieudany wyścig zaliczył Sergio Perez. Drugi kierowca Red Bulla ruszał z trzynastego miejsca, a na mecie zameldował się jako ósmy. Meksykanin podpadł jednak dość agresywną jazdą - na początku doprowadził do incydentu z Yukim Tsunodą, zaś w samej końcówce z Alexandrem Albonem. Za ten drugi incydent otrzymał zresztą 5 s kary.

- Lepsze to niż nic. Opuszczać Singapur z kilkoma punktami to zawsze coś. Jednak ten weekend to była katastrofa - stwierdził Perez.

Czytaj także:
- Adidas wejdzie do F1? Zaskakujące plotki
- Fatalny wypadek Strolla w F1. Zaskakująca decyzja kierowcy i zespołu!

Komentarze (0)