Lance Stroll najechał na krawężnik w ostatnim zakręcie toru Marina Bay, przez co stracił panowanie nad bolidem Aston Martina. Jego maszyna trafiła w bandę, po czym odbiła się i powróciła na nitkę wyścigową. Kanadyjczyk miał sporo szczęścia, bo zaraz za nim znajdowali się Lando Norris i Oscar Piastri. Kierowcy McLarena zdołali jednak ominąć bolid Strolla.
Wypadek 24-latka wywołał czerwoną flagę i przerwanie kwalifikacji do GP Singapuru na kilkanaście minut. Na torze zalegało sporo części z rozbitego samochodu, doszło też do zniszczenia bariery ochronnej. Szkody wyrządziło również urwane koło z modelu AMR23.
Kanadyjczyk trafił do centrum medycznego, gdzie przeszedł kompleksowe badania. Nie wykazały one żadnych urazów. Jednak w niedzielny poranek Aston Martin poinformował o wycofaniu swojego kierowcy z rywalizacji w GP Singapuru. "Zespół stoi przed ogromnym wyzwaniem, jakim jest naprawa samochodu, a Lance nadal jest obolały po tak mocnym uderzeniu" - napisano w uzasadnieniu decyzji.
ZOBACZ WIDEO: Kacper Woryna powiedział o stypie w klubie. Teraz tłumaczy
- Cały zespół odczuwa ulgę, że Lance mógł wysiąść z bolidu po wypadku, jednak on nadal odczuwa skutki tak gwałtownego uderzenia. Naszym priorytetem jest to, by szybko wrócił do pełni sił. Wspólnie zdecydowaliśmy, że nie wystartuje w GP Singapuru i skupi się na powrocie do kokpitu przy okazji GP Japonii - przekazał Mike Krack, szef Aston Martina.
Do wypadku Strolla doszło w końcówce Q1, gdy Kanadyjczyk zajmował ostatnie miejsce w stawce i był zagrożony brakiem awansu do Q2. - Nie poprawiłem się na ostatnim okrążeniu, już moje okrążenie wyjazdowe było kiepskie. Był spory ruch na torze, każdy próbował rozpocząć mierzone "kółko" - tłumaczył w sobotę kierowca Aston Martina w Sky Sports.
- Zatrzymano nas do pomiaru wagi bolidu, przez co znalazłem się na końcu kolejki. Potem musiałem wyprzedzić kilka pojazdów, aby zdążyć rozpocząć mierzone okrążenie na czas - dodał.
Kierowca Aston Martina zwrócił też uwagę na jazdę zaraz za bolidem Pierre'a Gasly'ego. Bolid Francuza sprawił, że powietrze przed Kanadyjczykiem było rozproszone i nie dysponował on takim dociskiem, jak w sytuacji, gdyby podróżował w pojedynkę. - Rozpocząłem okrążenie dwie sekundy za kierowcą Alpine, co nie jest idealne dla aerodynamiki - ocenił Stroll.
- Nie poprawiałem się wystarczająco na tym okrążeniu, więc groził mi brak awansu do Q2, więc chciałem nadrobić czas w ostatnim zakręcie. Przesadziłem, bo to nie było wykonalne. Wszystko potoczyło się bardzo szybko, ale wiem, dlaczego się rozbiłem. Nie jechałem wystarczająco szybko, aby uporać się z tym zakrętem - podsumował kierowca z Kanady.
Czytaj także:
- Sędziowie debatowali ws. Verstappena. Znany werdykt
- Trafił w bandy przy 240 km/h. Oświadczenie ws. stanu zdrowia kierowcy F1