Sergio Perez ma kontrakt z Red Bull Racing, który ważny jest do końca sezonu 2024. Obecnie nie ma jednak pewności, czy zobaczymy Meksykanina w kolejnej kampanii w barwach "czerwonych byków". Jego słabe wyniki w ostatnich miesiącach zasiały ziarno niepewności. Zespół z Milton Keynes ma szukać alternatywy, a w padoku Formuły 1 wiele plotkuje się o transferze Daniela Ricciardo.
Problemem 33-latka jest to, że nie jest w stanie nawiązać do fenomenalnych wyników Maxa Verstappena. W ostatnich trzech sezonach Holender wygrał 37 wyścigów, a jego zespołowy partner ledwie pięć.
- Każdego roku uczysz się nowych rzeczy i dlatego tak bardzo lubię ten sport. Cały czas się uczysz. Myślę, że najważniejszą kwestią jest wyciąganie wniosków z własnych błędów - takimi słowami Perez skomentował swoją sytuację w rozmowie z DAZN.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Małysz wspomina wielką wpadkę. Nauczyciele byli bezlitośni
- W obecnym sezonie ważne jest, aby patrzeć na sytuację wyścig po wyścigu i funkcjonować w środowisku, w którym masz poczucie, że możesz wnieść coś dobrego - dodał Meksykanin, który zdaje sobie sprawę z tego, że Red Bull może mu nie przedstawić oferty nowego kontraktu.
- Jeśli w zespole nie będzie dla mnie miejsca na sezon 2025, to będę musiał poszukać alternatywy. Jednak obecnie skupiam się na teraźniejszości, wygrywaniu jak największej liczby wyścigów i zdobywaniu tytułów z Red Bullem. Mam kontrakt na rok 2024 i w którymś momencie usiądziemy i porozmawiamy o przyszłości - podsumował Perez.
Na celowniku Red Bulla ma znajdować się Lando Norris. Problemem Brytyjczyka jest kontrakt z McLarenem, który obowiązuje do końca sezonu 2025. Zawiera on klauzulę wyjścia, która pozwala na wcześniejsze zakończenie współpracy w razie osiągania gorszych wyników przez ekipę z Woking. - Perez nie jest regularny, nie zawsze jest skupiony na pracy - powiedział Marko w Servus TV, co powinno być sygnałem ostrzegawczym dla meksykańskiego kierowcy.
- Perez ma kontrakt do 2024 roku, a Norris - do 2025. Szkoda, że podpisał tak długie porozumienie. Zdecydowanie jest dla nas kandydatem do jazdy. Mieliśmy z nim porozumienie w przeszłości i miał ścigać się dla Toro Rosso, gdy jego menedżer nagle zdał sobie sprawę, że istnieje opcja transferu do McLarena. Jeśli chodzi o prędkość i wiek, bardzo by nam odpowiadał - dodał doradca Red Bulla.
Czytaj także:
- GP Japonii bez szefa Mercedesa. Zaskakujący powód
- Orlen w nazwie zespołu F1? Nowe wieści