Ferrari usłyszało "nie". Legenda nie wróci

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: flaga Ferrari
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: flaga Ferrari
zdjęcie autora artykułu

Ferrari nie najlepiej rozpoczęło sezon 2023. Wtedy w Maranello pojawił się pomysł, aby zespołowi pomógł jego były kierowca - Gerhard Berger. - Były jakieś rozmowy - przyznał Austriak, który jednak szybko odrzucił możliwość powrotu do F1.

Chociaż Ferrari zimą kreśliło ambitne plany dotyczące sezonu 2023, to zostały one szybko zweryfikowane. Zespół pod wodzą nowego szefa nie wygrał dotąd ani jednego wyścigu, choć miał walczyć o tytuł mistrzowski z Red Bull Racing. W efekcie zaczęto spekulować, ze do pracy w Maranello może powrócić Gerhard Berger, który objąłby funkcję konsultanta.

Austriak w przeszłości był kierowcą Ferrari w Formule 1, później szefował też DTM i był współwłaścicielem zespołu Toro Rosso. - Były jakieś rozmowy, ale powiem to dość wyraźnie. Nie chcę już tego robić. Wolę być w padoku jako obserwator i dorzucić swoje trzy grosze tu i tam - powiedział Berger w rozmowie z "Osterreich".

- Nie chcę już tej presji, jaka towarzyszy F1 i stresu do końca życia. Jestem zajęty pracą w swoich firmach, a także moimi dziećmi. Moja córka dobrze jeździ, syn trenuje karting i chcę mu pokazać, jak to się robi - dodał Berger.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Bezczelny". Jest głośno o golu w Norwegii

Były kierowca Ferrari ma też starszą córkę - 26-letnia Heidi Berger przyciągnęła ostatnio uwagę mediów, bo okazało się, że żyje w związku z Danielem Ricciardo. - Heidi mieszka w Nowym Jorku i pracuje w branży filmowej. Ostatnio była w Tokio przez trzy miesiące na planie zdjęciowym Disneya. Dzwonimy do siebie regularnie i wiem, że podróżuje z Danielem na wyścigi od dwóch czy trzech lat. To sympatyczny facet - powiedział 63-latek.

Ricciardo obecnie jest rezerwowym Red Bull Racing, ale wymieniany jest jako kandydat do powrotu do stawki F1 w roku 2024. - Jeśli dostanie kolejną szansę w Red Bullu, to będę szczęśliwy. Z drugiej strony, byłbym zdziwiony, bo nie pasuje do filozofii Red Bulla, która polega na stawianiu na młodych kierowców - dodał Berger.

W szeregach Red Bulla ważne umowy mają Max Verstappen (2028) i Sergio Perez (2024). Były kierowca F1 zastanawia się jednak, czy Meksykanin nie jest zbyt dobry, by pełnić drugoplanową rolę w zespole. - To zawsze jest trudne pytanie. Jak mocny powinien być drugi kierowca? - zapytał Berger.

- Jeśli jest zbyt dobry, to w zespole powstaje problem ciągłej presji i tarć, z którymi ekipa nie jest w stanie sobie poradzić. Jeśli jest zbyt słaby, to sytuacja też staje się trudna, bo nie zdobywa wystarczającej liczby punktów - podsumował Austriak.

Czytaj także:Koniec dominacji Red Bulla w F1? Padła dataEkipa Orlenu w F1 przejdzie rewolucję. To ma ją uratować

Źródło artykułu: WP SportoweFakty