Kierowcy ostrzegają przed tragedią w F1. W tle spór o ekologię

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: George Russell
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: George Russell

- Będzie dochodziło do wypadków, jeśli nie będzie koców grzewczych - mówi George Russell. Tymczasem Formuła 1, chociażby ze względu na ekologię, chce zrezygnować z podgrzewania opon. Część zawodników obawia się o bezpieczeństwo. Czy słusznie?

Temat rezygnacji z koców grzewczych w Formule 1 pojawia się od lat. Obecnie do użytku wprowadzono w pełni deszczowe opony, które przed użyciem nie są podgrzewane do odpowiedniej temperatury. Kierowcy nie mają do nich zaufania, co widać było w GP Monako i GP Kanady, gdzie większość z nich wolała stosować "przejściówki". Opony na przesychający tor wykonane są ciągle w starszej technologii, wymagającej koców grzewczych.

Z koców grzewczych zrezygnowano już w długodystansowych mistrzostwach świata WEC, co na początku sezonu 2023 doprowadziło do kilku groźnych wypadków, gdy kierowcy nagle stracili przyczepność na niedogrzanym ogumieniu. Efekt był taki, że w drodze wyjątku na 24h Le Mans przywrócono stosowanie koców.

F1 grozi katastrofa?

W F1 całkowity zakaz stosowania koców grzewczych ma wejść w życie w roku 2024. Część kierowców nie chce o tym słyszeć. George Russell po ostatnich testach w Barcelonie stwierdził, że jest "bardzo zaniepokojony" planowaną zmianą. - Będzie dochodziło do wypadków, jeśli nie będzie koców grzewczych - powiedział Brytyjczyk.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: popisy córki gwiazdy tenisa

Wcześniej Lewis Hamilton ostrzegał też, że Formuła 1 stanie się "niebezpieczna" w razie zakazu używania koców grzewczych. Podobnego zdania jest Max Verstappen. - Będziemy mieć wiele, bardzo wiele wypadków. To już wiem na pewno - mówił Holender jesienią 2022 roku, po tym jak testował nowe ogumienie na torze COTA w amerykańskim Austin.

- Degradacja opon będzie zupełnie inna, ponieważ opony na pierwszych okrążeniach będą bardzo zimne. Pierwsze minuty na tym ogumieniu będą ciągłym ślizganiem się po torze. Do tego zmieni się ciśnienie w oponach, co też pogłębi degradację. Nie podoba mi się to i wielu kierowców mówi to samo. Może być tak, że trzeba będzie nawet połowy wyścigu, aby opony osiągnęły odpowiednią temperaturę - wyjaśniał kierowca Red Bull Racing.

Pirelli broni się przed zarzutami

Za przygotowanie nowych opon odpowiada Pirelli, które jest oficjalnym dostawcą ogumienia dla F1. Włosi bagatelizują narzekania kierowców. - Na podstawie dostępnych danych nie widzę żadnego szczególnego ryzyka. Kierowcy muszą zmienić sposób jazdy na pierwszym okrążeniu - powiedział inżynier Simone Berra, cytowany przez racingnews365.com.

- Kierowcy będą musieli dostosować swój styl jazdy, będą musieli mocniej dbać o opony. Może dojść do efektu ziarnienia, jeśli będą zbyt mocno naciskać w pierwszych zakrętach. Szanuję ich opinie, ale to wszystko jest kwestią odpowiedniego zarządzania - dodał Berra.

Pirelli przekonuje, że brak koców grzewczych nie ma wpływu na bezpieczeństwo w F1
Pirelli przekonuje, że brak koców grzewczych nie ma wpływu na bezpieczeństwo w F1

Ostateczna decyzja ws. zakazu stosowania koców grzewczych w roku 2024 ma zostać podjęta po testach opon na torze Silverstone, jakie zaplanowano w połowie lipca. Berra byłby zaskoczony, gdyby ostatecznie F1 wycofała się z pomysłu zakazania koców grzewczych. Zwłaszcza że jego firma wydała spore sumy na rozwój nowego ogumienia.

- Uważamy, że te opony są bezpieczne w warunkach wyścigowych. Inaczej nie dalibyśmy ich kierowcom do oceny. Oczywiście, że w chłodny dzień trudniej będzie je doprowadzić do wyższej temperatury, ale to tylko kwestia przejechania części pierwszego okrążenia - dodał.

Troska o ekologię w F1

Skąd w ogóle pomysł, by zrezygnować z koców grzewczych? Formuła 1 i FIA tłumaczą to m.in. ekologią. Podgrzewanie dziesiątek zestawów opon przez cały weekend wyścigowy, bo ogumienie należy doprowadzić do wysokiej temperatury nawet przed użyciem w treningach, wymaga zużycia sporej ilości energii elektrycznej. Wiąże się to nie tylko z kosztami, ale też emisją dwutlenku węgla. Tymczasem królowa motorsportu od 2030 roku chce być neutralna węglowo.

F1 stopniowo przygotowuje kierowców do rezygnacji z koców grzewczych. Jeszcze w sezonie 2021 można je było trzymać w temperaturze 100 st. C, po czym w zeszłym roku było to już tylko 70 st. C. Plan zakładał, aby w obecnej kampanii zejść do temperatury 50 st. C. Narzekania kierowców po testach w Austin sprawiły, że Pirelli zrezygnowało z tego pomysłu i pozostało przy limicie 70 st. C.

W przeszłości opony mogły się znajdować w kocach grzewczych na trzy godziny przed rozpoczęciem danej sesji. Teraz są to już tylko dwie godziny.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
- Dominacja Red Bulla robi wrażenie. Rywale mogą tylko podziwiać
- Wstydliwy błąd George'a Russella. Może mieć pretensje tylko do siebie

Komentarze (0)