Amerykański milioner obchodził sankcje? Mógł wesprzeć machinę wojenną Putina

Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Gene Haas
Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Gene Haas

Gene Haas znalazł się w tarapatach. Właściciel zespołu F1 i firmy produkującej obrabiarki CNC podejrzany jest o obchodzenie zachodnich sankcji. Firma milionera miała wysyłać swoje maszyny do Rosji, gdzie wykorzystywane były w przemyśle wojennym.

Rok temu Gene Haas bardzo szybko potępił wojnę w Ukrainie. Już na początku marca jego zespół zerwał współpracę z rosyjską firmą Uralkali, należącą do oligarchy Dmitrija Mazepina. W ten sposób miejsce w zespole Formuły 1 stracił syn miliardera z Moskwy - Nikita Mazepin. Mogło to jednak być zagranie pod publiczkę, bo z najnowszych informacji ujawnionych przez portal pbs.org wynika, że w tym samym czasie Haas chętnie współpracował z Rosjanami.

Haas nie zerwał stosunków z Rosją?

Dziennikarz Simon Ostrovsky poinformował, że firma produkująca obrabiarki CNC zlekceważyła zachodnie sankcje i wysyłała swoje maszyny do Rosji po 24 lutego 2022 roku. Wprawdzie wiceprezes Peter Zierhut zaprzeczył tym doniesieniom, ale Ostrovsky twierdzi co innego.

- Nasze dochodzenie podaje w wątpliwość stanowisko wiceprezesa Haasa. Rejestry celne sprawdzone przez na pokazują, że dostawy do Rosji były kontynuowane przez wiele miesięcy po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji. Co najmniej 18 przesyłek zostało wysłanych do Rosji bezpośrednio z firmy Haas. Miały one wartość 2,8 mln dolarów - powiedział Ostrovsky.

ZOBACZ WIDEO: Jej strój na przyjęciu po gali Oscarów wywołał poruszenie. To wielka gwiazda

Dostawy realizowane były od marca do października 2022 roku. - Niezależnie od sankcji, rosyjski przemysł zbrojeniowy zależy od technologii opracowanej w innych krajach - zauważył dziennikarz i producent filmów dokumentalnych.

Jeśli informacje przekazane przez dziennikarza potwierdzą się i z dokumentów złożonych w Departamencie Skarbu i Departamencie Handlu wynikać będzie, że Haas dostarczał swój sprzęt do Rosji, firmie amerykańskiego milionera grozić będą olbrzymie kary. Sprawa jest o tyle bulwersująca, że obrabiarki i maszyny CNC mogły zostać wykorzystane przez przemysł zbrojeniowy.

Ewentualna grzywna dla Haasa może mieć też wpływ na losy zespołu F1.

Zespół F1 odciął się od rosyjskiego kapitału

Wojna w Ukrainie wybuchła w momencie, gdy Formuła 1 organizowała przedsezonowe testy w Barcelonie. W nocy amerykański zespół zaczął zrywać ze swoich ciężarówek i bolidów loga rosyjskiej firmy Uralkali. Zmienił też na szybko malowanie samochodów F1, bo ze względu na osobistą prośbę Mazepina, nawiązywało ono do rosyjskiej flagi.

- Rozmawiałem z całym zarządem. Było oczywiste, co mamy robić. Odbyła się rozmowa z prezesem Uralkali, Gene Haasem i wieczorem zakończyliśmy współpracę. Nie wiedzieliśmy wtedy, co zrobić z Nikitą, bo nie chcieliśmy zniszczyć kariery młodego człowieka - wrócił ostatnio do wydarzeń z marca 2022 roku w "Motorsport Total" Gunther Steiner, szef zespołu F1.

- Gdy stało się jasne, że wojna prędko się nie skończy, to jakiś czas później podjęliśmy decyzję, że Nikita nie może rozpocząć sezonu w naszych barwach - dodał szef Haasa.

Steiner zwrócił też uwagę na to, że informacje o możliwej wojnie w Ukrainie docierały na Zachód od wielu tygodni. - Miałem nadzieję, że tego nie zrobią, aż obudziliśmy się pewnego ranka i okazało się, że napadli na Ukrainę. Pomyślałem wtedy: "co do diabła mam teraz robić?" - podsumował szef amerykańskiej ekipy F1.

Mazepin był sponsorem Haasa od sezonu 2021. Rosyjski miliarder zapewnił ekipie ok. 25-30 mln dolarów rocznie za to, by jego syn miał możliwość rywalizacji w F1.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Istnieje ryzyko ataku. Arabowie w najwyższej gotowości
Wyścig F1 na ulicach Londynu? Plany nabierają kształtów