Ferrari rozpoczęło sezon 2022 w imponującym stylu, dysponując najlepszym bolidem w stawce. Jeszcze w marcu wydawało się, że Włosi w cuglach zdobędą tytuł mistrzowski. Jednak kolejne tygodnie stały pod znakiem coraz lepszej formy Red Bull Racing i Maxa Verstappena. Ostatecznie to "czerwone byki" zdominowały tegoroczną kampanię Formuły 1.
Natomiast Ferrari obecnie musi się martwić o to, czy w ogóle obroni drugą lokatę w F1. Zespół z Maranello spisuje się coraz słabiej, podczas gdy od przerwy wakacyjnej wzrost formy notuje Mercedes. Po ostatnim GP Sao Paulo, w którym Niemcy zdobyli dublet, tracą oni do włoskiej konkurencji tylko 19 punktów.
Jak się okazało, problemem Ferrari stał się limit wydatków F1. Zespół jakiś czas temu zakończył prace rozwojowe na sezon 2022, bo w innym przypadku przekroczyłby dostępny budżet. - To nie była kwestia wyboru. Po prostu skończyły nam się wolne środki. Nie mamy możliwości dalszego rozwoju samochodu, więc po prostu stanęliśmy w miejscu - powiedział motorsport.com Mattia Binotto, szef włoskiej ekipy.
Chociaż Ferrari ostatnio coraz częściej jest trzecią siłą F1, ustępując pod względem tempa Red Bullowi i Mercedesowi, to Binotto nie uważa, aby był to wyznacznik tego, co dziać się będzie w roku 2023. - Nie zrezygnowaliśmy z rozwoju auta na kolejny sezon. Jedynie zaprzestaliśmy opracowywania części dla obecnej maszyny. Musieliśmy uniknąć dodatkowych wydatków - wyjaśnił.
ZOBACZ WIDEO: Hit sieci. Siedział na trybunach, wziął piłkę i zrobił to
Ferrari swój ostatni wyścig wygrało w lipcu - GP Austrii. Równocześnie Włosi nie są zaskoczeni tym, że Mercedes odrobił straty i z powrotem stał się godnym rywalem. - To nie jest niespodzianka. W Brazylii byli szybcy i trudno mówić o zaskoczeniu, bo już we wcześniejszych wyścigach, gdyby dokonywali lepszego wyboru z oponami, to odnieśliby zwycięstwo - przypomniał Binotto.
- Mieli w niektórych wyścigach najszybszy bolid w stawce, więc forma Mercedesa nie dziwi. W październiku przywieźli nowy pakiet aerodynamiczny do Austin i on zadziałał bardzo dobrze - podsumował.
Czytaj także:
Lawina krytyki pod adresem Verstappena. "Dziecinne zachowanie"
Zmiana warty w Mercedesie. Russell stanie się problemem dla Hamiltona