Marta Garcia, znana hiszpańska kierowczyni wyścigowa, przeżyła dramatyczne chwile podczas wyścigu Le Mans Cup na torze Circuit de Barcelona-Catalunya. Jej Porsche 911 zostało uderzone przez Ferrari prowadzone przez Elesio Donno.
To spowodowało, że samochód Garcii wypadł z toru i uderzył w barierę ochronną. Po zderzeniu jej pojazd stanął w płomieniach, a ona sama utknęła w środku, wdychając dym. Dzięki szybkiej reakcji sędziów, udało się otworzyć drzwi pasażera i wyciągnąć ją z pojazdu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Joanna Jędrzejczyk i jej nowa pasja. Nie zgadniesz, co kupiła
Garcia została przewieziona do szpitala na badania kontrolne. Te nie wykazały nic poważnego, jednak dla bezpieczeństwa zawodniczka została na noc. Więcej informacji przekazała we wpisie, który ukazał się w jej mediach społecznościowych (zdjęcie na końcu artykułu).
"Miałam bardzo ciężki wypadek na Circuit de Barcelona. Inny kierowca uderzył mnie od tyłu i wjechałam prosto w barierę opon przy ścianie. Samochód stanął w płomieniach i choć udało mi się wyjść samemu, nawdychałam się dymu, przez co miałam zawroty głowy" - czytamy.
"Spędziłam noc w szpitalu i pewnie zostanę jeszcze jedną noc na wszelki wypadek. Wszystkie badania nic nie wykryły, ale nadal czuję się wstrząśnięta i jeszcze nie do końca wróciłam do normy. Poświęcę trochę czasu na porządny odpoczynek i niedługo wrócę na wyścigi" - dodała.
Zespół Iron Dames, dla którego Garcia startuje, potwierdził, że nie doznała ona poważnych obrażeń i jest w dobrym nastroju. "Marta Garcia dobrze się regeneruje po incydencie. Po dokładnych badaniach medycznych nie stwierdzono poważnych obrażeń, a ona już się uśmiecha" - czytamy w oświadczeniu zespołu.
Dodajmy, że Garcia, która zdobyła tytuł mistrzyni F1 Academy w 2023 roku, jest jedną z czołowych kobiet w motorsporcie. Seria F1 Academy została stworzona przez Formułę 1, aby wspierać kobiety w dążeniu do najwyższych szczebli wyścigów jednoosobowych.
