Od kilku sezonów obecność Lance'a Strolla w Formule 1 jest kwestionowana, bo Kanadyjczyk ściga się w elicie głównie ze względu na majątek ojca. Miliarder Lawrence Stroll najpierw finansował jego starty w niższych klasach wyścigowych, aż w końcu umożliwił mu dotarcie do F1. Z myślą o synu nabył nawet jedną z ekip, rywalizującą obecnie jako Aston Martin.
Jednak po GP USA syn miliardera znów musi mierzyć się z krytyką. Na długiej prostej Lance Stroll próbował w agresywny sposób bronić się przed atakiem, w ostatniej chwili wykonując manewr i zmieniając tor jazdy. W efekcie Fernando Alonso trafił w tył jego maszyny i po chwili wzbił się w powietrze.
Incydent Stroll-Alonso wyglądał fatalnie, ale na szczęście skończył się niegroźnie, bo Hiszpan był nawet w stanie kontynuować jazdę w GP USA. Mniej szczęścia miał Kanadyjczyk, którego maszyna została doszczętnie zniszczona. Dodatkowo po zakończeniu wyścigu kierowca Aston Martina musiał tłumaczyć się przed sędziami.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: hit sieci z udziałem Sereny Williams. Zobacz, co robi na emeryturze
Stewardzi nie zgodzili się z opinią Strolla, który stwierdził, że zostawił Alonso wystarczająco dużo miejsca do przeprowadzenia manewru wyprzedzania. "Było dla nas jasne, że kierowca bolidu nr 18 (Stroll - dop. aut.) wykonał późny manewr, reagując na próbę wyprzedzenia przez kierowcę maszyny nr 14 (Alonso - dop. aut.), przesuwając się w lewo". Sędziowie uznają, że wina leży przede wszystkim po stronie kierowcy samochodu nr 18" - napisano w notatce sędziowskiej.
Na Strolla nałożono karę przesunięcia o trzy pozycje na starcie do kolejnego wyścigu F1 - GP Meksyku. Dodatkowo do jego licencji dopisano dwa punkty karne. Oznacza to, że kierowca Aston Martina ma już pięć karnych "oczek". Zgromadzenie dwunastu w ciągu jednego roku kalendarzowego skutkuje automatyczną pauzą w jednym wyścigu F1.
Czytaj także:
Przerażający wypadek w GP USA. Bolid Fernando Alonso pofrunął w powietrze
Ważne rozmowy w F1 wstrzymane. Winna śmierć właściciela Red Bulla