Po tym jak na zakończenie sezonu 2021 doszło do skandalu, a dochodzenie FIA wykazało, że Michael Masi nagiął przepisy, Australijczyk stracił stanowisko dyrektora wyścigowego Formuły 1. Równocześnie federacja uznała, że Masi przez cały rok znajdował się pod olbrzymią presją, a sytuację potęgowało zmęczenie wynikające z rosnącej liczby wyścigów.
FIA uznała, że wyjściem będzie podzielenie obowiązków dyrektora wyścigu między dwie osoby - funkcję tę zaczęli naprzemiennie pełnić Eduardo Freitas oraz Niels Wittich. Dzięki temu mieli oni być bardziej wypoczęci i nie odczuwać tak znaczącej presji w związku z podejmowanymi decyzjami.
Jednak powołanie dwóch osób na tak ważne stanowisko prowadziło do niekonsekwencji w podejmowaniu decyzji, co zaczęło irytować kierowców F1. Miarka przebrała się przy okazji GP Japonii, gdzie pozwolono na wyjazd dźwigu na tor w sytuacji, gdy zawodnicy jeszcze poruszali się po nitce wyścigowej ze sporą prędkością.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: hit sieci z udziałem Sereny Williams. Zobacz, co robi na emeryturze
"W pozostałych wyścigach sezonu 2022 FIA nie zastosuje systemu rotacji na stanowisku dyrektora wyścigu" - oświadczyła federacja w komunikacie wydanym po opublikowaniu raportu dotyczącego skandalu w GP Japonii.
Tym samym to Wittich będzie dyrektorem wyścigowym F1 w ostatnich wyścigach sezonu 2022 - GP USA, GP Meksyku, GP Brazylii i GP Abu Zabi. Wydaje się, że federacja tym samym wskazała też palcem na Freitasa jako na osobę odpowiedzialną za wypuszczenie dźwigu na tor w Japonii.
- System rotacji nie jest najlepszym rozwiązaniem w tym sporcie, biorąc pod uwagę konsekwencję i regularność podejmowanych decyzji. Tak naprawdę ostatnio nie mieliśmy sytuacji, aby wyścig po wyścigu funkcję sędziów pełniły te same osoby, przez co niemożliwe było porozmawianie z nimi o pewnych decyzjach - mówił jeszcze w czwartek George Russell, kierowca Mercedesa i dyrektor Stowarzyszenia Kierowców F1 (GPDA), cytowany przez motorsport.com.
W raporcie FIA opublikowanym w związku z groźną sytuacją w GP Japonii stwierdzono, że należy się zastanowić nad "lepszym zdefiniowaniem podziału obowiązków w ramach dyrekcji wyścigowej".
Czytaj także:
F1 podjęła decyzję po skandalu w Japonii. Częściowe przyznanie się do błędu
Rywale szukają zemsty na Red Bullu? Verstappen nie ma wątpliwości