Max Verstappen pozbawiony tytułu? Wiadomo, na co liczy Mercedes

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen

Red Bull Racing przekroczył limit wydatków w sezonie 2021 i złamał tym samym przepisy F1. Jedną z możliwych kar w takiej sytuacji jest pozbawienie tytułu mistrzowskiego Maxa Verstappena. Czy taki scenariusz się ziści?

Od ponad tygodnia jest jasne, że Red Bull Racing przekroczył limit wydatków w sezonie 2021. Sprawa jest zagadkowa, bo FIA nadal nie ujawniła, jak rażąca jest skala przewinienia. Nie poznaliśmy też kary dla "czerwonych byków". Wynika to z faktu, że zespół z Milton Keynes konsekwentnie twierdzi, że zmieścił się w wymaganym pułapie 145 mln dolarów, dlatego może on skorzystać z prawa do odwołania.

Regulamin Formuły 1 pozwala w razie przekroczenia limitu wydatków nałożyć surowe kary na zespół - z pobawieniem tytułu mistrzowskiego włącznie. Jest to o tyle ciekawe, że Max Verstappen pokonał w ubiegłym sezonie Lewisa Hamiltona różnicą ledwie 8 punktów. Rażące przekroczenie pułapu finansowego bez wątpienia pomogło Holendrowi w końcowym sukcesie.

Podczas gdy w F1 tworzy się kampania na rzecz surowej kary dla Red Bulla, pozbawienie Verstappena tytułu nie wchodzi w grę. Nie liczy na to nawet Mercedes, który miałby najwięcej do ugrania w tej sprawie. Do takich informacji dotarł ceniony dziennikarz Giuliano Duchessa.

ZOBACZ WIDEO: Czy Lewandowski jeszcze powalczy o Złotą Piłkę? "Mam obawy, że nie!"

Z ustaleń włoskiego dziennikarza wynika, że Mercedes ma naciskać na maksymalny wymiar kary, ale dla Red Bulla. Niemiecki zespół liczy, że "czerwone byki" otrzymają grzywnę, która ograniczy im dostępny budżet w sezonie 2023 o co najmniej kilka milionów dolarów. Dodatkowo Toto Wolff oczekuje ograniczenia Red Bullowi dostępu do tunelu aerodynamicznego. To wszystko miałoby wyhamować rozwój rywala w kolejnym sezonie F1.

Mercedes ma być świadom tego, że domaganie się odebrania tytułu Verstappenowi wyrządziłoby poważne szkody zespołowi i samej F1. Część kibiców najpewniej miałaby za złe ekipie, że próbuje wywalczyć coś dla siebie przy "zielonym stoliku".

Problem F1 polega na tym, że postępowanie FIA ws. budżetów zespołów rozstrzygnęło się dopiero w październiku 2022 roku, gdy poprzedni sezon dawno został rozstrzygnięty. Jeśli Red Bull skorzysta jeszcze z prawa do odwołania, to sprawa będzie się ciągnąć. Tymczasem lada moment zespoły będą myśleć już wyłącznie o sezonie 2023.

W padoku F1 panuje powszechne przekonanie, że zespoły będą naciskać na FIA, aby kwestię audytów za rok 2022 rozstrzygnęła znacznie wcześniej, tak aby uniknąć kolejnego skandalu i niepotrzebnego zamieszania.

Czytaj także:
"To oszustwo". Jest donos na Red Bulla w F1
Audi chce podbić F1. 450 mln dolarów pójdzie w ruch

Źródło artykułu: