To właśnie Eddie Jordan przyczynił się do tego, że Michael Schumacher zadebiutował w Formule 1. Brytyjczyk dał szansę jazdy młodemu Niemcowi w GP Belgii w sezonie 1991. "Schumi" zastąpił wówczas Bertranda Gachota, który trafił do aresztu w związku z atakiem na taksówkarza w centrum Londynu.
Świetny występ Schumachera w debiutanckim wyścigu sprawił, że wielkim talentem zainteresował się Flavio Briatore, który ściągnął go do prowadzonego przez siebie Benettona. Doszło wtedy do głośnego skandalu w świecie F1, bo Jordan długo przekonywał, że Niemiec miał ważny kontrakt z jego zespołem.
Po latach Jordan zapomniał Schumacherowi "zdradę". W rozmowie z "Daily Mirror" ujawnił nawet, że chciał odwiedzić 53-latka. Rodzina legendy F1 zablokowała jednak wizytę. - Corinna Schumacher w pewnym momencie była dziewczyną naszego kierowcy, Heinza-Haralda Frentzena. Ten związek się jednak rozpadł, a później została żoną Michaela. Zdążyliśmy się jednak poznać - zdradził 74-latek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!
- Na pewnym etapie wyciągnąłem rękę do niej, zapytałem czy to właściwe w obecnej sytuacji i czy mógłbym odwiedzić Michaela. Odpowiedź była stanowcza i brzmiała: nie. Żadnych odwiedzin w tym momencie, z wyjątkiem najbliższej rodziny - dodał Jordan.
Corinna Schumacher dba o męża od momentu fatalnego wypadku, który miał miejsce pod koniec grudnia 2013 roku. Były kierowca Ferrari i Mercedesa podczas jazdy na nartach we francuskich Alpach uderzył głową o ziemię i doznał skomplikowanego urazu mózgu. Przez kilka miesięcy siedmiokrotny mistrz świata F1 pozostawał w śpiączce. Jego obecny stan zdrowia jest nieznany.
Eddie Jordan zdradził, że chociaż nie pozwolono mu na odwiedzenie Michaela Schumachera, to znajduje się w kontakcie z jego synem. 23-letni Mick obecnie ściga się w F1 w barwach Haasa. - Od momentu tamtej prośby kontaktował się ze mną wielokrotnie i zawsze był niezwykle uprzejmy - powiedział Brytyjczyk.
Tragedia, jaka dotknęła Schumachera porusza serca wielu kibiców, bo "Schumi" uważany jest za najlepszego kierowcę wszech czasów w F1. Jordan przyznał jednak, że ma "pewne zastrzeżenia", co do tytułowania Niemca w ten sposób. - Jednak to mój punkt widzenia. Każdy ma prawo do swojego zdania. Nie mam wątpliwości, że Michael miał niebywałą prędkość. Jednak były pewne rzeczy, przez które nie lubiłem sposobu, w jaki podchodził do wyścigów - podsumował były właściciel zespołu F1 z Silverstone.
Czytaj także:
Co z Porsche w F1? Pojawiają się kłopoty
Ekipa Kubicy na sprzedaż. Polak w nowej roli?