Stany Zjednoczone to jeden z rynków, na których obecnie obserwujemy intensywny rozwój Formuły 1. Królowa motorsportu zawdzięcza to m.in. Netfliksowi i serialowi "Drive to survive", który podbił USA i pozwolił dotrzeć do nowego grona fanów. W efekcie ubiegłoroczne GP USA w Austin okazało się frekwencyjnym sukcesem, podobnie jak pierwsza w historii edycja GP Miami. To jednak nie koniec.
Formuła 1 już podpisała umowę na organizację GP Las Vegas, które zaplanowano na rok 2023. Teraz na tapecie pojawił się pomysł doprowadzenia do skutku GP Nowego Jorku. Nie jest to pierwsze podejście do zawodów F1 w tym mieście.
Przez lata o obecność Nowego Jorku w kalendarzu F1 zabiegał Bernie Ecclestone. Wieloletni szef królowej motorsportu w roku 2011 doszedł nawet do porozumienia z promotorami, którzy chcieli zorganizować wyścig w Port Imperial w New Jersey. Zawody wpisano do terminarza sezonu 2013, rozpoczęto nawet prace nad przyszłym torem, ale ostatecznie projekt upadł z powodu braku zaplecza finansowego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Świątek zajrzała do pucharu, a tam... Musisz obejrzeć to nagranie
Przy okazji rozmowy z inwestorami w Nowym Jorku, Greg Maffei zdradził, iż zainteresowany organizacją wyścigu w tym mieście jest burmistrz Eric Adams. Zaproponował on nawet lokalizację pod przyszły tor - kierowcy mieliby rywalizować na wyspie Randalls, na terenie obejmującym park i boiska sportowe. Tuż obok znajduje się słynny Manhattan.
Szef Liberty Media przekazał jednak inwestorom, że preferowałaby inną lokalizację. - Administracja burmistrza wskazała ten jeden teren. Myślę, że byłoby to ciężkie do zrealizowania. Dla nas nie jest to optymalne rozwiązanie - powiedział Maffei, cytowany przez motorsport.com.
- Jeden z moich poprzedników wydał sporo pieniędzy w przeszłości, aby F1 była obecna w Nowym Jorku, próbowano nawet zbudować tor w Hoboken. Rzeczywistość jest taka, że trudno o wyścig uliczny w Nowym Jorku. Las Vegas to wyjątek. To jedno z niewielu miast w USA, w którym mentalność lokalnej społeczności pozwala na coś takiego. Nowy Jork jest wspaniały, ale trudno sobie wyobrazić, aby zamknęli dla nas Central Park! - dodał Maffei.
Prowadzący konwersację Maffeia z inwestorami stwierdził, że "bardzo chciałby zobaczyć GP Nowego Jorku". Na to szef właściciela F1 odpowiedział, iż w mieście jest parę grup, które "tego nie chcą". - Prawdopodobnie to jest walka, której nie chcemy toczyć - zakończył Maffei, co powinno nieco ostudzić nadzieje na szybkie dogadanie się ws. GP Nowego Jorku.
Czytaj także:
Roszady transferowe w F1. To będzie gorące lato
Red Bull może zaskoczyć Ferrari. Umiejętność wydawania zadecyduje o tytule