WSPÓŁPRACA MERYTORYCZNA:

Walka o prym w AngIii. Kto górą w starciu Manchesteru z Liverpoolem?

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / Jon Super / Na zdjęciu: Diogo Jota cieszy się z bramki
PAP/EPA / Jon Super / Na zdjęciu: Diogo Jota cieszy się z bramki
zdjęcie autora artykułu

W północno-zachodniej Anglii znajduje się wiele klubów piłkarskich. Tak się składa, że te dwa najbardziej utytułowane zmierzą się lada moment w bezpośrednim starciu. Czy faworyt tej rywalizacji rzeczywiście może być tylko jeden?

Zmierzyć się z legendą

Czy Jurgen Klopp był w ostatnich latach dla Liverpoolu tym, kim przez ponad ćwierć wieku Sir Alex Ferguson dla Manchesteru United? Zachowując oczywiście odpowiednie proporcje, myślę, że zdecydowanie tak. Obaj niczym Kazimierz Wielki zastali drużynę drewnianą, a zostawili murowaną. Po tym właśnie poznaje się prawdziwych trenerów z krwi i kości.

W Manchesterze właściwie każdy kolejny szkoleniowiec, który dotychczas próbował wchodzić w przysłowiowe buty Fergusona, kończył tę przygodę z mniejszym bądź większym hukiem. Erikowi ten Hagowi póki co do opuszczenia klubu jeszcze raczej bardzo daleko, ale jednocześnie ciężko nazwać jego pobyt w United jakoś specjalnie udanym.

Ku pokrzepieniu serc kibiców Liverpoolu następca Jurgena Kloppa rozpoczął swoją misję na Anfield naprawdę udanie. Dwa mecze i dwie wygrane. Dodatkowo bez straty choćby jednej bramki. Nie zapeszając, wygląda to wyjątkowo przyzwoicie. Prawdziwy test dla Arne Slota jednak dopiero nadejdzie.

Wstanie z kolan

Historyczne lanie, jakie w marcu 2023 roku gospodarze zapewnili na Anfield zawodnikom z czerwonej części Manchesteru pozostanie z pewnością w świadomości fanów The Reds jeszcze na długie, długie lata. Siedem bramek zaaplikowanych Marcusowi Rashfordowi i jego klubowym kolegom było wtedy paradoksalnie najniższym możliwym wymiarem kary.

Podczas nadchodzącej rywalizacji na Old Trafford powtórzenie tego scenariusza nie jest raczej możliwe z co najmniej dwóch powodów.

Ten pierwszy to znacznie lepsza postawa United w bezpośrednich pojedynkach z Liverpoolem. Od tego pamiętnego starcia odnotowano dwa remisy oraz jedno zwycięstwo ManU. Wymazanie z głowy sromotnej porażki przebiegło więc nadzwyczaj sprawnie.

Drugą z przesłanek jest właśnie fakt osobistego pragnienia Erika ten Haga do udowodnienia młodszemu rodakowi, kto na tę chwilę jest lepszy. Całkiem więc możliwe, że widzowie zgromadzeni w Teatrze Marzeń będą świadkami przynajmniej trzech goli.

Tuż za dominatorami

Nie trzeba być jakimś wielkim specjalistą od futbolu, aby dojść do wniosku po tych kilku kolejkach nowego sezonu, że to właśnie Manchester City ponownie będzie głównym kandydatem do ukończenia zmagań na najwyższym stopniu podium.

Co natomiast z lokatą tuż za ich plecami? Wielu ekspertów typuje, że tam znajdzie się ktoś z dwójki Arsenal-Liverpool. Mi zdecydowanie bliżej do tego, że wicemistrzostwo powędruje do miasta Beatlesów.

Bardzo dużo w tej kwestii może wyjaśnić rozstrzygnięcie niedzielnej batalii na Old Trafford. Tradycyjnie emocji będzie z pewnością całe mnóstwo. Niech wygra lepszy!

Źródło artykułu: zagranie.com