Królewscy na musiku. Mbappe i spółka z pewnym zwycięstwem nad RB Salzburg?

Instagram / Real Madryt / Kylian Mbappe i Vinicius Junior w meczu Realu Madryt
Instagram / Real Madryt / Kylian Mbappe i Vinicius Junior w meczu Realu Madryt

Najważniejsze rozstrzygnięcia w Champions League bez Realu Madryt to scenariusz, który bardzo ciężko sobie wyobrazić. Realia są jednak nieubłagane. Czy starcie z RB Salzburg okaże się dla Królewskich przepustką do kolejnej rundy zmagań?

Nieodłączny element

Czas płynie bezlitośnie. Coś, co jeszcze niedawno wydawało nam się absolutnie niemożliwe, teraz staje się faktem w przysłowiowym mgnieniu oka. I to bez wcześniejszych symptomów, które by jasno wskazywały na taki sensacyjny obrót sprawy.

Gdyby ktoś powiedział mi, że po sześciu rozegranych meczach Ligi Mistrzów w nowej ligowej odsłonie Los Blancos będą mieli na swoim koncie raptem dziewięć punktów, to z pewnością uznałbym go za szaleńca. Przebieg trwającej edycji najbardziej prestiżowych rozgrywek klubowych na świecie pokazuje jednak dobitnie, że we współczesnym futbolu trzeba być gotowym na wszystko.

Czyżby tym razem etatowi uczestnicy Champions League mieli zatem pożegnać się z rywalizacją, nim ona ta dobrą sprawę się zaczęła? Taki scenariusz jest oczywiście możliwy, ale szanse na jego powodzenie oceniam na maksymalnie 10%.

Łaskawy los

Mimo tego, iż o pewnym awansie podopieczni Carlo Ancelottiego mogą w tej chwili tylko pomarzyć, to jest coś, co bezapelacyjnie działa na ich korzyść. Mowa tu konkretnie o terminarzu gier.

W dwóch ostatnich spotkaniach rywalami Królewskich będą kolejno ekipy RB Salzburg oraz francuskiego Brestu. Oba te zespoły mają bez wątpienia ogromne ambicje, ale w zderzeniu z madryckim hegemonem mogą zostać bardzo brutalnie zweryfikowane.

Gracze ze stajni Red Bulla nadal nie rozpoczęli zmagań w lidze, tak więc ciężko ocenić poziom ich przygotowania do pojedynków o stawkę. Moim skromnym zdaniem z Santiago Bernabeu wyjadą z pokaźnym workiem bramek. Gospodarze powinni trafić do ich siatki co najmniej trzykrotnie.

Głód gry

Środowa batalia z Die Bullen będzie pierwszą potyczką Viniciusa Juniora po krótkiej przerwie spowodowanej czerwoną kartką, jaką Brazylijczyk ujrzał w spotkaniu z Valencią.

24-latek należy raczej do zawodników budzących mocno skrajne emocje, ale jednego z pewnością odmówić mu nie można. Chodzi rzecz jasna o umiejętności stricte piłkarskie.
Póki co licznik byłego gracza Flamengo w bieżącej edycji Ligi Mistrzów zatrzymał się na 5 trafieniach oraz 1 ostatnim podaniu. Jestem wręcz pewien, że to dopiero początek. Czekam tym samym na następne gole, które bez wątpienia niebawem padną.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści