Adam Popek: Sobota będzie dla ciebie szczególnym dniem. Wracasz między liny po ponad dwóch latach przerwy. Co się zmieniło przez ten czas? Odwagi nadal nie brakuje?
Dawid Kostecki: Oczywiście, że nie! Każdy z nas jest wojownikiem. Jeśli kochasz sport, to i 10 lat nic nie zmieni. Chciałem jak najszybciej wrócić. Super się złożyło, że wystąpię od razu na dużej gali. Lepszych okoliczności nie wymarzyłbym sobie.
[ad=rectangle]
Pamiętam wciąż niedoszłą walkę z Royem Jonesem jr. Skrywasz w sobie niedosyt, że tak się wtedy sprawy potoczyły?
- Nie, dlatego że nic nie dzieje się bez przyczyny. Widocznie w ten sposób musiało to wyglądać. Dzięki temu nie zbiłem jednego z moich bardziej ulubionych pięściarzy.
Co zamierzasz osiągnąć de facto w kolejnej odsłonie kariery?
- Powiedzmy, że wszystko co da się w boksie zdobyć. Ambicje są duże.
Sparowałeś w trakcie przygotowań z dobrymi zawodnikami? Dali ci wycisk?
- Moim zdaniem oni są dobrzy. Jestem zbudowany moją postawą, czuję się lepiej niż myślałem.
To ta dieta-cud?
- Nie, no w grę wchodzi wiele różnych elementów. Dieta stanowi pojedynczy tryb maszyny. Sporo zależy od ogólnego prowadzenia się, wysypiania, regeneracji, myślenia, analizowania, podejścia do treningów...
Niemniej za jej sprawą masz szansę być długowieczny.
- Dość odważne słowo. Na pewno zdrowszy, pogodniejszy. Wstajesz codziennie z uśmiechem.
Wiem, że poświęciłeś się temu jak mało kto.
Pamiętam słynny tytuł książki "Jesteś tym co jesz". Chyba rzeczywiście coś w tym tkwi. Dla mnie żywienie to istotny element, tylko ja bardzo zagłębiłem się w tą dziedzinę. Nie mogę powiedzieć, że jem jedynie zdrowe rzeczy, bo niektóre zawierają negatywne składniki o czym ludzie nawet nie wiedzą! Występuje autoagresja, nietolerancja pokarmowa. Efektem tego człowiek robi się potem coraz starszy, przychodzą zwyrodnienia, zwapnienia.
Kiedy zobaczymy walkę wieczoru z twoim udziałem?
- Przypuszczam, że już następnym razem. Nie mam jakiegoś ciśnienia. To po prostu nieuniknione. I tak będą chcieli żebym wszedł do ringu.