We wtorek bohaterowie gali w MGM Grand w Las Vegas zawitali do San Antonio, by promować wielką walkę, która na terenie Stanów Zjednoczonych ponownie będzie sprzedawana w płatnym systemie Pay-Per-View za pośrednictwem telewizji Showtime.
Po pierwszym pojedynku zakończonym niejednogłośnym zwycięstwem "Pięknisia" pojawiło się dużo złej krwi na linii Mayweather - Maidana, a niechęć eksplodowała podczas tradycyjnego face to face. Argentyńczyk prowokował najbogatszego sportowca świata, aż w końcu odepchnął Amerykanina. 37-latek w odpowiedzi na agresywny gest od razu chciał się zrewanżować, ale ochrona nie pozwoliła na niepotrzebne starcie.
Takie zachowania często postrzegane są jako tandetna próba podgrzania atmosfery i zachęcenia ludzi do obejrzenia walki. Od tych spekulacji odcina się Maidana, zaznaczając iż na konferencji w San Antonio nie było żadnej reżyserki.[ad=rectangle]
- Traktuję to wszystko na serio. Niech on myśli, że to tylko show, ale ja podchodzę do tego poważnie - powiedział "El Chino".
Stawką zaplanowanego na 13 września rewanżu będą pasy mistrzowskie WBA i WBC w wadze półśredniej.