Francis Ngannou, były mistrz UFC w wadze ciężkiej, zasugerował, że w jego walce bokserskiej z Anthonym Joshuą doszło do... nieuczciwości - pisze "Daily Mirror".
38-letni Ngannou pod koniec 2023 r. postanowił spróbować swoich sił w boksie zawodowym. Jego pierwszym przeciwnikiem był Tyson Fury, z którym stoczył zaciętą walkę, ostatecznie przegrywając na punkty.
Po walce z Furym, Ngannou zmierzył się z Joshuą (w marcu 2024 r.), dwukrotnym mistrzem świata w wadze ciężkiej. Walka zakończyła się brutalnym nokautem Kameruńczyka w drugiej rundzie. Po dwóch porażkach w ringu, Ngannou powrócił do oktagonu UFC w październiku tego roku, gdzie łatwo pokonał Renana Ferreirę.
ZOBACZ WIDEO: Dramatyczny czas w życiu Pawła Nastuli. "Ciągle czuję jej obecność"
Ngannou, mimo wygranej w MMA, wyraził chęć powrotu do ringu, ale... wykluczył rewanż z Joshuą.
- Rewanżowy pojedynek z Joshuą? Czułem się bardzo nieswojo i niekomfortowo w tamtej walce. Nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych, ale nie podobała mi się ta walka. Nie było w porządku. Sytuacja nie była dobra i gdyby w ewentualnym rewanżu miał powtórzyć się ten sam scenariusz, to nie jestem zainteresowany - przyznał w wywiadzie dla Second's Out.
- Zdecydowanie wydarzyło się coś niesprawiedliwego. Nie mam pełnego obrazu, ale sam widziałem, że coś było nie tak. Potem byłem w szatni przez prawie cztery godziny, co mi się nie zdarza - dodał kameruńsko-francuski zawodnik MMA.
Po niedawnym rewanżu Ołeksandra Usyka z Furym (Ukrainiec zwyciężył na punkty), Ngannou ponownie wyraził chęć walki z "Gypsy Kingiem".