Najwięksi pechowcy w Grand Prix. Kilka razy byli blisko, jednak turnieju nie wygrali nigdy

Ze zwycięstwa w turnieju Grand Prix cieszyło się dotąd 39 zawodników z 10 państw. W tym zaszczytnym gronie są i tacy, dla których był to jedyny start w finale w karierze. Kto z kolei często w tym finale był, ale nigdy nie zdołał go wygrać?

Tomasz Janiszewski
Tomasz Janiszewski
Kilku szczęśliwców, ale też kilku pechowców Wygrana w turnieju Grand Prix to zawsze satysfakcja i splendor. Do 2005 roku triumf w pojedynczych zawodach był szczególnie cenny z uwagi na automatyczne zyskanie 25 punktów (w 1995 roku było to 20 "oczek") do klasyfikacji. Odkąd zmodyfikowano system punktowy (w latach 2007-2012 w finale podwojenie zdobyczy, tj. 6-4-2-0, od 2013 klasycznie 3-2-1-0), niekoniecznie zawodnik, który zwycięża w najważniejszym biegu dnia, kończy zawody z największym dorobkiem. Nie zmienia to faktu, że zajęcie pierwszej pozycji, odsłuchanie hymnu i zyskanie najwyższej premii pieniężnej, to cały czas prestiż i powód do dumy. Zapisać się w historii turniejowym zwycięstwem chciałby każdy. Zdarzało się i tak, że niektórzy wykorzystywali swoją jedyną szansę, wyskakując jak "królik z kapelusza". Tak było z Martinem Dugardem w Coventry w 2000, Adrianem Miedzińskim w Toruniu w 2013 czy Martinem Smolinskim w Auckland w 2014 roku. Nigdy wcześniej ani nigdy później żaden z nich nie awansował już do finału. Inną historię napisał z kolei Tommy Knudsen, który na cztery takie starty triumfował… w trzech. W historii cyklu jest też kilku "pechowców", czyli takich, którzy niejednokrotnie docierali do ostatniego biegu wieczoru, ale za każdym razem musieli obejść się smakiem i na najwyższy stopień ostatecznie nie wskakiwali. Dwóch z tego grona może mówić o szczególnym niedosycie, skoro przed szansą na wygraną stawali odpowiednio: osiem i dziewięć razy. O tym, kto nie potrafił zwyciężać w finale, mowa na kolejnych stronach. Zapraszamy do lektury.

KUP BILET na 2025 PZM FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw. KLIKNIJ i przejdź na stronę sprzedażową!

Czy oglądałeś słynny finał z Wrocławia, w którym Tomasz Gollob na ostatnich metrach odebrał triumf Jimmy'emu Nilsenowi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Żużel na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (3)